They call him Mr. Big Shot

Tak, Chauncey Billups, w starciu z Miami, przechylił szalę zwycięstwa na stronę Knicks http://www.nba.com/video/games/heat/2011/02/28/0021000887_nyk_mia_play8.nba/ Dodał jeszcze w końcówce dwa przechwyty i trafił trudny rzut, przy którym był faulowany i powinien mieć szansę na and one. Tak, Chauncey gra teraz dla Knicks i robi to co zawsze. Wczoraj  nie szło mu najlepiej. Zbyt często przetrzymywał piłkę czym pętał flow drużyny w ofensywie. To jest, w moim przekonaniu, typowa wada Billupsa. Jednak jak przyszło do crunch time zaprezentował swoje typowe zalety. Fani Knicks mogą się ekscytować Carmelo i słusznie, ale to od Billupsa zależy, czy nowe gwiazdy Knicks staną się drużyną.
W przerwie NBA TV zaprezentowała klip przypominający rywalizację Heat - Knicks z lat 90 tych. Kości trzeszczały, pięści latały, a testosteron kapał spod sufitu. Wczoraj sędziowie chyba chcieli przypomnieć tamte czasy, bo pozwolili na naprawdę twardą grę, nie do końca też sprawiedliwą. W końcówce Knicks powinni dostać kilka wycieczek na linię osobistych, szczególnie po faulach na Amare i Billupsie. Ale może to była taka podróż aleją wspomnień ;-))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz