Coach

O ile nie miałem czasu na zrobienie półrocznego podsumowania wszystkich zawodników, o tyle kwestia oceny trenera wydaje mi się bardzo istotna i zasadniczo wpływa na ocenę niektórych zawodników.
John Kuester z pewnością został postawiony w trudnej sytuacji. Jak owocny by nie był przedsezonowy training camp i niezależnie ile ciepłych słów by padło, to wciąż stał na czele drużyny bez równowagi, z nadmiarem graczy na pozycjach 2,3, z ich pretensjami, z dziurą pod koszem itd, itp...
Jednak uporządkowanie składu, ustalenie rotacji i określenie ról zajęło mu zbyt długo. Przypomnijmy, że Pistons grają płynniej i zaczęli realizować jakiś spójny koncept dopiero pod koniec grudnia!! Zbiegło się to z przesunięciem na ławkę, a następnie usunięciem z rotacji Ripa Hamiltona. Mimo sympatii do Ripa, przychylam się do tezy, że Pistons są obecnie bez niego lepsza drużyną. Odeszli od stylu szukania Ripa urywającego się po zasłonach na rzecz bardziej wielowymiarowej ofensywy. Z korzyścią!! Ale czy to znaczy, że Rip był przyczyną wszystkich bolączek Tłoków z początku sezonu? Na pewno nie. A nawet jak jego styl gry był przeszkodą  i pętał potencjał innych graczy, to rolą trenera było zdiagnozować i rozwiązać problem jak najszybciej. Tak się nie stało i wina, że małą stabilizację mamy w styczniu, a nie w listopadzie spada na Kuestera. Oczywiście można powiedzieć, że dopiero z czasem pojawiły się pozytywne elementy, które pozwoliły drużynie złapać drugi oddech - wzrost formy Tracy'ego McGrady, rozwój Grega Monroe etc. Ale to też nie rozgrzesza coacha. Spójrzmy wstecz na fora, gdzie wszyscy postulowali ruchy, których korzyści Kuester zauważył chyba jako ostatni. Przez pierwsze dwa miesiące mieliśmy eksperymenty oparte na schematach gry weteranów ze składu mistrzowskiego 2004. Austin Daye najpierw wychodził w pierwszej piątce jako PF, gdzie wyraźnie się męczył, żeby następnie w ogóle wypaść z rotacji. Jason Maxiell wychodził w pierwszym składzie, żeby grać po 15 minut. C'mon!!! O ile wykorzystanie T-Maca jako rozgrywającego, przesunięcie Rodney'a Stuckey na dwójkę, gra Gregiem Monroem, wykorzystanie Chrisa Wilcoxa i niedawne odrodzenie Austina Daye'a na najlepszej dla niego pozycji SF, ew czasem strech PF, należy zdecydowanie zapisać na plus Kuestera, pamiętajmy, że wciąż są gracze, których potencjał pozostaje niewykorzystany. Jason Maxiell, bez względu na to jak chwiejna bywa jego forma, zawsze wnosi do gry dużo energii i fizyczności. Nie widziałem go na boisku od dawien dawna, a były mecze, jak choćby ostatni z NYK, gdzie mógłby się przydać. Ben Gordon. Tutaj jest haczyk. Gordon, choć rzadko wychodził w pierwszej piątce, grywał sporo i rzadko udawało mu się znaleźć flow w ofensywie. Kuester chwalił BG za pracę w defensywie i ogólne zaangażowanie w grę i miał rację. Gordon nie jest wybitnym obrońcą, ale jest aktywny - zbiera, biega, etc. Nie wyłącza się z gry jak rzut mu nie siedzi. O ile mam pretensje do Gordona o podejmowanie zbyt wielu pochopnych decyzji rzutowych, o tyle mam wrażenie, że wciąż nie jest dobrze wykorzystywany. Gordon jest obecnie na boisku jednym z wielu. Ostatnio stwierdził, że nie jest tu (w Detroit) go to guy. A moim zdaniem, powinien być. Niech dalej stara się polepszać w defensywie, ale w ofensywie trener powinien częściej korzystać ze schematów, które kreowałyby Gordona jako strzelca. To pozwoliłoby mu ustabilizować formę i wykorzystać to co umie najlepiej. Tego czego mu potrzeba w ofensywie, to system który zmaksymalizuje jego możliwości. Na razie takiego systemu nie widać.
Ostatnią kwestią jest ogólnie nie najlepsze panowanie nad grą. O ile to też się z czasem polepszyło, to wciąż niedostateczne korzystanie z time outów, zbyt wolne reakcje trenera na wydarzenia na boisku pozostają bolączką drużyny. Wiem, że Kuester rozrysował kilka świetnych akcji w końcówkach i zrobił kilka brawurowych zmian. Widać, że się stara i już nie zależy mu żeby być lubianym, ale żeby podejmować najlepsze dla drużyny decyzje. W obecnej sytuacji udało mu się w końcu wprowadzić pewną filozofię gry, którą gracze rozumieją i która jest punktem, odniesienia kiedy sytuacja wymyka się spod kontroli. Pistons stali się drużyną która z każdym potrafi nawiązać walkę. Jestem w miarę spokojny, że w tej sytuacji Pistons będą się powoli polepszali, choć, co nie jest już winą trenera, nie wzbiją się ponad przeciętność.
Biorąc pod uwagę klincz związany ze sprzedażą drużyny i niedawną zwyżkę formy, nie sądzę, abyśmy mogli spodziewać się zmiany na stołku. Ale jeżeli nowy właściciel zażąda głów, lub będzie się zastanawiał co w przyszłym sezonie... Celem, który wyznaczył drużynie Joe Dumars jest awans do play off. Jest możliwe, choć nie sądzę, żeby Pistons udało się prześcignąć Indianę, Milwaukee, Charlotte w walce o ostatnie miejsce na Wschodzie. Jeżeli się uda, nie sądzę, żeby Pistons nawiązali jakąś walkę w samym play off. Jeżeli się uda awansować i wygrać chociażby mecz, a przy tym gryźć parkiet, uznam, że Kuester nie jest wybitny, ale jest całkiem dobrą opcją dla Pistons. Ale na razie nie jest nawet dobry. Polepsza się i w skali 2-5 mogę mu wystawić 3. Byłby pewnie dobrym asystentem, ale jeżeli drużyna zostanie w końcu sprzedana, niech zamieni się miejscami z Brianem Hillem.
Brian Hill ma bogate doświadczenie. Był kilkakrotnie w play off, w tym w wielkim finale i w finale konferencji. Nie jestem znawcą jego dorobku, ale słyszałem od znajomego fana Magic, ze Hill preferuje raczej defensywny styl. Nie wywróciłby Pistons do góry nogami, ale ze swoim doświadczeniem mógłby dodać parę potrzebnych elementów. Z tego co czytałem, cieszy się też szacunkiem graczy. Nie raz widziałem jak rozrysowuje schematy i komunikuje się z zawodnikami, podczas gdy Q patrzy mu przez ramię.
Chciałbym przywołać młodzieńcze wspomnienie finałów '95, kiedy Orlando zostało rozjechane przez Houston, żeby nakreślić jaki styl Hill prezentuje. Niestety pamięci nie starcza, a na powtórki na youtube nie mam czasu. Nie wydaje mi się, żeby tamta porażka, utalentowanego młodego zespołu była jakąś skazą na resume Hilla. Obrońcy tytułu Houston Rockets startowali z szóstego miejsca na Zachodzie a i tak wykosili wszystkich w bardzo przekonującym stylu. Weterani jak Kenny Smith, Clyde Drexler, Robert Horry i przede wszystkim Hakeem "The Dream" Olajuwon po prostu wiedzieli jak grać i mieli jeszcze wystarczająco sił w nogach żeby zdominować młodych Magic. Hill i tak osiągnął bardzo dużo i dobrze, żeby podzielił się swoim spokojem i doświadczeniem jako head coach Tłoków.

1 komentarz:

  1. http://www.freep.com/article/20110203/SPORTS03/110203003/1051/SPORTS03/Reader-column-coach-Bill-Laimbeer-could-fix-Pistons tutaj komentarz fana do obecnej sytuacji na ławce trenerskiej Tłoków. Poza niewątpliwym, czystym zachwytem jaki budziłaby obecność Billa w the Palace, uważam, że jest to ze wszech miar uzasadnione. Tyle że prawdopodobnie nie teraz. Myślę, że Laimbeer chce się sprawdzić w Minesocie, co patrząc na grę Darko, już się dokonuje.Poza tym Bill jest początkującym asystentem w NBA i myślę, że Dumars poczekałby jeszcze trochę z taką propozycją. Ale na pewno to byłoby COŚ!!!

    OdpowiedzUsuń