Gdzie jesteśmy?

Czasem potrzebna jest przerwa. A tymczasem, mam nadzieję, że nie z powodu mojej nieobecności, działo się nie najlepiej. Przegrane z Miami, Portland i Atlantą, co prawda  lepszymi zespołami, ale Pistons nawiązali walkę tylko w jednym spotkaniu, a grali u siebie. Dzisiejsza wygrana z Indianą nie zmienia faktu, że Tłoki są obecnie na 11 miejscu na Wschodzie. Z resztą, moim zdaniem, należy się skupić na przebudowie, a nie ekscytować się, że może awansujemy do play off z ósmego miejsca. Jeżeli tak, to co wtedy? Walka o honor, czyli jedno zwycięstwo, z Celtics lub Heat? Nic więcej, chyba że byśmy trafili na Orlando.
Wciąż nie nastąpiła sprzedaż drużyny i klincz trwa. Jeżeli sytuacja nie rozwiąże się do weekendu All Star, czyli natychmiast, lub deal wydarzy się w ostatniej chwili, nie ma co marzyć o transferach, które wzmocniłyby drużynę tu i teraz. Radykalne zmiany wydają się jednak nieuniknione, teraz bardziej niż wcześniej. John Kuester nawet jak obiera dobrą strategię meczową, nie potrafi uniknąć drobnych błędów, które jak w meczu z Blazers, być może kosztowały nas zwycięstwo. Mało kto w drużynie go słucha. Ostatnio pokłócił się z asystentem, a wielki pracuś i pozytywista Will Bynum dołączył do grona otwartych krytyków coacha. Gracze, którzy byli pozytywnym zaskoczeniem, czyli Greg Monroe i Tracy McGrady odczuwają chyba zmęczenie i ich efektywność nieco spadła. Wobec dobrej dyspozycji gry graczy z ławki rotacja jest znowu rozchwiana. Prezydent Joe Dumars siedzi cicho, lub jak coś mówi, to de facto nic nie mówi. Oczywiste jest, że Dumars ma związane ręce i znajduje się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Popełnił błędy dając Hamilonowi tak długą i lukratywną umowę, podpisując w tych warunkach Bena Gordona, o pomniejszych nie wspominając. Teraz, bez możliwości działania, musi patrzeć na mnożące się negatywne konsekwencje swoich posunięć. Nie zdziwię się jeżeli nowy właściciel pożegna Joe D, lub da mu czas tylko do końca sezonu. Dumars reprezentuje stary reżim i jest prawdopodobne, że nowy właściciel będzie chciał zebrać swoją ekipę i oczyścić pole. Nie znając zakulisowych ustaleń, nie wiemy jak bardzo była i jest ograniczona swoboda Dumarsa od czasu śmierci Billa Davidsona. Jeżeli Joe, po zmianie właściciela, będzie miał szansę wyprowadzić drużynę na prostą, to będzie uczciwe. Jeżeli nie dostanie takiej szansy, to ile respektu bym do niego nie miał, zaczynam zauważać, że może być życie po Joe.
Tymczasem Tłoki przerwały serię czterech porażek na własnym parkiecie, wygrywając po dogrywce z Pacers http://www.nba.com/games/20110216/INDDET/gameinfo.html Oglądając ten mecz, widziałem po raz kolejny dwie drużyny - pierwszy skład, grający wolno i defensywnie i drugi grający up tempo. Tak sobie myślę, że nie wstyd grać szybko. Spójrzmy na graczy, którzy prawdopodobnie będą w Detroit w przyszłym sezonie: Will Bynum, Ben Gordon, Rodney Stuckey, Austin Daye, Charlie Villanueva, Jonas Jerebko, Greg Monroe. Większość z nich albo wolałaby grać szybciej, albo przynajmniej nie ma nic przeciwko. To żaden wstyd grać szybciej w Detroit. Trzeba umieć wykorzystać swoje atuty, a te predystynują większą część drużyny do szybkiej gry. Nie znaczy, że trzeba zapomnieć o defensywie, ale dodajmy dobrego blokującego i kończącego nad obręczą, a wszystko zacznie się lepiej kleić po obu stronach boiska. Ale to zapewne dopiero w przyszłym sezonie ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz