Pistons poddają się Celtics. Jest źle.


Dobrze, że tego nie oglądałem. Oprócz porażki http://www.nba.com/video/games/pistons/2010/11/02/0021000049_bos_det_recap.nba/?ls=iref:nbahpt2 zaczął się też ferment na linii coach - gracze oraz gracze - kibice. Kuester skrytykował drużynę za brak woli walki, Ben Wallace powiedział , żeby go do tego nie mieszać, a Prince, że OK, ale niech Kuester też popatrzy na siebie. W zaistniałej sytuacji taki ferment nawet byłby dobry , o ile prowadziłby do jakiś zmian - wymiana zawodnika, zmiana trenera. Niestety na nic takiego się nie zanosi w najbliższym czasie, bo jak pisze publicysta Chris Iott "Angry Pistons fans can wring their hands and post angry entries on their blogs and do whatever else makes them happy, but there will be no housecleaning anytime soon. Kuester is not going anywhere. Neither is Prince. For that matter, neither is Richard Hamilton, Joe Dumars or anyone else. No matter what Dumars says publicly, it is not business as usual at The Palace these days. Businesses that are in the middle stages of going through a sale do not move forward".
Cóż, ma nadzieję, że drużna niedługo zostanie sprzedana. Podobno Karen Davidson i nowy potencjalny nabywca, Mike Illitch są w fazie uzgadniania kontraktu, co może trwać do miesiąca, a zaczęło się jakieś 2-3 tygodnie temu. Nie oznacza wszakże, że ten proces musi się zakończyć porozumieniem - jest to po prostu wymóg prawny.
Z serii małe a cieszy: Austin Daye zagrał ponownie z poświęceniem w defensywie, ale tym razem dołożył też produkcję ofensywną, zdobywając 16 punktów w niespełna 27 minut. Greg Monroe grał 18 min, był 0 na 6 w rzutach, ale zebrał 10 (!!) piłek, najwięcej w drużynie - 7 w obronie i 3 na atakowanej tablicy. Jeżeli, to jest to krytykowane bycie "soft", to mi to nie przeszkadza. Ben Gordon, Rodeny Stuckey i Charlie V mieli każdy przyzwoity mecz, potwierdzając, że powinni być w planach drużyny na przyszłość.
Mam nadzieję, że pozytywne zmiany przyjdą wcześniej niż później, bo inaczej aż mi się chce przyjąć postawę "obudźcie mnie jak to się skończy".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz