Detroit najgorszą drużyną w lidze. It's official ...

To był mecz z serii "gramy dobrze, stajemy w końcówce" - jednej z dwóch serii, obok "gramy źle cały mecz", choć można jeszcze wyróżnić podgrupę "gramy dobrze w pierwszej połowie, a w drugiej nie". Pistons ulegli Hawks 85:94. Wynik nie dziwi, ale porażka jest bolesna, bo Pistons prowadzili jeszcze na początku czwartej kwarty, żeby stanąć w końcówce. Duża w tym zasługa Charliego V, którego słusznie chwaliłem za zasługi w ofensywie, ale obrona jest dalej dużym problemem. W końcówce był niszczony przez Ala Horforda, któremu z kolei wcześniej dobrze stawiał czoła Greg Monroe. I tu dochodzimy do jednego z niewielu pozytywów. Monroe grał 27 min, więcej niż Ben Wallace. Miał 8 zbiórek, ponownie najwięcej w drużynie, w tym 6 ofensywnych (!!), 7 pkt, 3 asysty, ograniczył też faule (3) i nie miał straty. O ile ciągle nie może znaleźć rytmu w ofensywie (3 na 9 z pola i 1 na 4 z wolnych), jest prawdziwą bestią na tablicach i walczy o bezpańskie piłki. Zgodnie z przewidywaniami dobrze asystuje. W tym meczu powinien mieć 5 asyst, niestety Daye i Gordon nie byli w stanie wykończyć lay upów. Nie oglądałem ostatnich meczów. Widziałem Monroe'a w obszernych skrótach przeciwko Celtics i te 10 zbiórek, które miał nie było bez presji, w końcówce, kiedy mecz był rozstrzygnięty. To była prawdziwa walka. Z kolei w okolicach pomalowanego, jak Monroe dostał piłkę, dobrze stabilizował pozycję, czekał i ładnie odgrywał do wchodzących. Chłopak się rozwija i to w szybkim tempie. Aktywność na tablicach jest tym, co miało być jego słabością , a jest odwrotnie. Brak płynności w ofensywie minie, a wtedy może okazać się , że Greg Monroe jest dobry w każdym aspekcie gry.
Kolejny pozytyw to Ben Gordon, który wyszedł w pierwszej piątce i ponownie był najlepszym strzelcem drużyny. Hamilton nie grał w tym sezonie najlepiej, a teraz leczy drobny uraz. Na pewno jest wszechstronniejszym graczem od Gordona, szczególnie ze względu na wzrost i grę w defensywie. Jednak przy ustawieniu Gordona ze Stuckey'm niedostatki wzrostu nie są tak dotkliwe. Gordon ma flow i trzeba to wykorzystać. Pamiętam jak odchodząc z Chicago mówił, że chce grać w drużynie, która ma "winning culture". No to ma he he!!
Stuckey ściął się z Kuesterem i został zdjęty na całę drugą połowę meczu. Cytując za http://www.detroitbadboys.com/ "What's most frustrating is the fact that Stuckey's benching clearly cost the Pistons (...), after building a 48-44 lead at halftime, the Pistons were outscored 37 to 50 in the second half, with most of the damage coming on Atlanta's 14-4 run in the final five minutes."
Myślę, że zawodnicy powinni jednak zacisnąć zęby i współpracować razem z trenerami, żeby wyjść z tego impasu. Trudno się spodziewać, że Dumars nagle zwolni Kuestera i zatrudni Doca Riversa, czy Jerry'ego Sloana;-)) Swoją drogą, jak pracowity i oddany sprawie Q by nie był, nikt chyba nie myśli, że jest opcją na poprowadzenie zwycięskiej drużyny. Zanim zatrudnił Q, Dumars podobno flirtował z Averym Johnsonem. Różnicę między panami można było zobaczyć w pierwszym meczu w New Jersey, kiedy w końcówce Johnson wprowadził skuteczną taktykę faulowania Bena Wallace i aktywnie proponował zawodnikom nowe zagrywki, co przyniosło zwycięstwo. NJ, których potencjał nie jest znowu tak większy od Pistons, mają rekord 2 -2, a Pistons 0 - 5 ... Bagno!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz