Nie ma szans na serię. Może w 2011 ...

Niestety tak jak już wiele razy w tym sezonie, po wygraniu z mocnym przeciwnikiem, Pistons oddają pole średniakom lub najsłabszym.
W Phoenix zabrakło przede wszystkim egzekucji. Pistons nie trafiali z otwartych pozycji. Energia i gra w defensywie też nie była dobra. Suns penetrowali lub szybko dzielili się piłką i zbyt często znajdowali otwartych Jareda Dudleya czy Vince'a Cartera. Nikt, oprócz Bena Gordona (19 pkt) nie miał dobrego dnia w ofensywie. Gordon też nie był świetny, ale czasem słusznie wykorzystywał swoją fizyczną przewagę nad Stevem Nashem i Goranem Dragicem. W tym kontekście przydałby się, niedysponowany, Rodney Stuckey, który atakując obręcz robiłby przewagi i ułatwiłby życie kolegom. T-Mac był dobrze pilnowany i nie rozwinął skrzydeł, a Will Bynum nie ma wystarczających warunków fizycznych, żeby zdominować rozgrywających Suns wejściami czy post up'ami. Aaa, Chris Wilcox znów zagrał dobry mecz, ale ciężko składać na jego barki odpowiedzialność za losy meczu.
Czekam aż lepsze dni nadejdą. Nie muszą to być fajerwerki, ale dobra, stabilna gra, jasny podział ról i równowaga. Szczęśliwego 2011!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz