Emocje i przegrana w meczu przyjaźni

No może mecz przyjaźni to za dużo powiedziane, ale po stronie Nuggets zobaczyliśmy byłych Pistons, Arrona Afflalo i przede wszystkim Chauncey Billupsa. Jak to wyglądało:
Pistons rozpoczęli z wysokiego C, prowadząc 9-0. Z czasem Nuggets zaczęli dochodzić do głosu, aby ostatecznie wygrać pierwszą kwartę pięcioma. Ciekawe, że najlepszą punktowo kwartą była, do niedawna  tak kłopotliwa, trzecia, którą zremisowali. Czwarta, a zwłaszcza jej końcówka, to najpierw niesamowita seria drive'ów i pull up'ów w wykonaniu Willa Bynuma, a następnie pewne trójki Billupsa, który odebrał Pistons nadzieję na skuteczną pogoń. Tym samym, Nuggets przełamali serię 14 przegranych meczów w Detroit.
Pomimo przegranej, trzeba podkreślić, że Pistons grali dobrze, szczególnie kiedy udawało im się kontrolować tempo gry. Było parę głupich strat i niedokładności, ale drużyna gra przynajmniej w określonym stylu i realizuje swoją taktykę. Wczorajszy występ nie był topowy na tle ostatniego miesiąca ale kilku graczy trzeba wyróżnić.
Tayshaun Prince był jednym z głównych powodów problemów Carmelo Anthony'ego ze skutecznością. Melo frustrował się  i uciekał się do złośliwych fauli bez piłki ale w końcówce udało mu się dostawać często na linię, czym scementował wyczyn Billupsa.
Tracy McGrady znów zagrał dobry mecz, kilka razy pięknie asystując do Grega Monroe. W drugiej połowie trochę przycichł ale w czwartej kwarcie trafił ważną trójkę. Wobec kontuzji Rodney'a Stuckey. więcej czasu gry dostał Ben Gordon. Złapał mały flow i była generalnie aktywny, ale ostatecznie zdobył tylko 15 pkt w prawie 28 min. Charlie V miał swoją serię trójek, wyciągając Tłoki z dołka w pierwszej połowie, potem nie był wykorzystywany. Może wraca powoli po kontuzji. Greg Monroe - bardzo dobry występ - 14 pkt (4/6 z gry, 6/8 z osobistych) 7 zbiórek. Very nice. Wydaje mi się, że Chris Wilcox grał za mało. Po części z powodu doskonałego występu Bena  Wallace'a- 10 zbiórek w 22 min i uwaga, 0 punktów. To dwudziesty któryś mecz Bena z ponad 10ma zbiórkami przy zerowym dorobku punktowym.
Graczem meczu po stronie Tłoków był Will Bynum, który zdobył 13 pkt w czwartej kwarcie bijąc dryblingiem większych jak i równych mu wzrostem przeciwników. That was wild!! Gra Bynuma w czwartej kwarcie nadawała się na legendarny play off'owy performance. Ale jak już pisałem, wszystkich uciszył Chauncey, który wie lepiej jak zrobić legendarny play offowy i nie play offowy performance. Tu skrót http://www.nba.com/games/20110126/DENDET/gameinfo.html Stay tuned!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz