Na skrzydłach!!

To był chyba dotychczas najlepszy mecz Pistons w sezonie. Nie dlatego, ze był najbardziej emocjonujący, czy z powodu wygranej z potentatem na Wschodzie. Tłokom udało się dobrze egzekwować umiejętnie przygotowaną strategię. I to jest o wiele bardziej budujące niż spektakularny mecz wygrany po świetnym występie jednego czy kilku graczy. Wczoraj każdy, z wyjątkiem Willa Bynuma, zagrał dobrze,  ale nikt nie przykuwał uwagi spektakularnymi akcjami solowymi. Gracze Tłoków po prostu znajdowali się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Johnowi Kuesterowi należy się uznanie za takie ustawienie drużyny.
A jak konkretnie to wyglądało? Pistons dużo grali wysokimi graczami na czterech pozycjach. T-Mac, Prince i Daye ze względu na swój zasięg często stanowili mismatch'e dla defensywy i ofensywy Magic. Natomiast Monroe i Wilcox zacieśniali strefę podkoszową, często decydując się na faulowanie Dwighta Howarda, co poza opłacalnością na linii, wybijało Orlando z rytmu. Dodać dobrą obronę słabej strony i pomoc skrzydłowych w środku i mamy sukces. Defensywnie Pistons skupili się na dwóch strefach, w których Magic są szczególnie groźni - rzuty za trzy i punkty spod kosza. Odpuszczanie do pewnego stopnia obrony półdystansu opłaciło się i nie po raz pierwszy obnażyło słabości Magic w tym obszarze.
T-Mac (20pkt, 5 asyst, 7 zbiórek), szczególnie w pierwszej połowie, męczył obronę Magic penetracjami i rzutami z wyskoku. Często był kryty przez niższych przeciwników i agresywnie szukał okazji do zdobycia punktów. Tay Prince (20pkt, 6asyst, 9 na 14 z gry) gracz meczu. Zawsze gra dobrze przeciwko Magic. Jak zawsze dobry w defensywie (sprowadził Hedo Turkoglu do 4 pkt przy skuteczności 2 na 8) niesamolubny, ale jak trzeba biorący ciężar egzekucji na siebie. Post up'y, fade away'e - trafiał wszystko!! A jak trzeba było odwołać się do innej opcji w ofensywie, Austin Daye (20 pkt, 5 na 9 z gry, 4 na 4 za trzy + 7 zbiórek) był po prostu zabójczy. Dwie ważne trójki pod rząd, w czwartej kwarcie, kiedy Magic byli w gazie i odrabiali straty, dały Pistons niezbędny oddech. Daye nie zastąpi jeszcze Prince w defensywie, ale jego pewność siebie i skuteczność, zwłaszcza w trafianiu BIG SHOTS, rośnie z każdym meczem. Dodać dobre zdobycze na deskach i Daye staje się graczem nie tylko intrygującym, ale coraz bardziej kompletnym. Tutaj Austin wystawia kostki i kolana Barndona Bassa na ciężką próbę http://www.youtube.com/watch?v=0Hdm0oP3Lh8&feature=player_embedded
Rodney Stuckey i Ben Gordon (obaj po 16 pkt) też zasługują na wyróżnienie. Na początku IV kwarty byli na boisku razem z Willem Bynumem, co przyprawiło mnie o ciarki, ale i ten pomysł się sprawdził, głównie za sprawą trafień BG.
Greg Monroe, Chris Wilcox, Ben Wallace zasługują na uznanie za obronę pola 3 sekund. Wallace zaliczył 11 zbiórek w 19.17 minut!!!
W ten sposób, rozpoczęta właśnie, arcytrudna seria czterech meczów nie wygląda już tak strasznie. Zapraszam na skrót http://www.nba.com/games/20110124/DETORL/gameinfo.html Go Pistons!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz