Pistons obejrzeli z bliska Zacha Randolpha


Zmiany w rotacji wyszły Tłokom na dobre, nie na tyle jednak żeby wygrać z Grizzlies. T-Mac i Rodney Stuckey (razem 31pkt, 10 asyst, 13 zbiórek) wyszli jako backcourt, a Tay Prince, Chris Wilcox i Greg Monroe jako frontcourt. Wyglądało to całkiem nieźle i gdyby nie kłopoty Monroe'a z faulami, Pistons mogliby dłużej dominować z przodu. W trzeciej kwarcie Memphis stopniowo odrabiali straty, żeby wyjść na prowadzenie. Dzika pogoń w końcówce, prowadzona przez Bena Gordona (25 pkt), pozwoliła złapać kontakt, ale przy braku skutecznych akcji defensywnych, gra toczyła się kosz za kosz i zwycięstwo Memphis nie było poważnie zagrożone.
Zach Randolph (34 pkt, 17 zbiórek) został kolejnym PF/C, który rozgromił Pistons. W jego przypadku, to akurat nie wyjątek, bo Z-Bo prezentuje stabilna formę, a ostatnio został graczem tygodnia na Zachodzie. Jednak dopóki był pilnowany przez Monroe'a na zmianę z Wilcoxem, wyglądało to nieźle. Charlie V i Jason Maxiell nie mieli już takich sukcesów.
Greg Monroe zaliczył czwarte z rzędu (!!!) double-double - 14 pkt, 11 zbiórek. Kilka razy ładnie ściął pod kosz backdoor, albo pod high pick, a McGrady umiał go znaleźć celnym podaniem. Brawo!! Austin Daye grał tylko 10 minut, bo ciężko mu było ustać w obronie przeciwko Rudy'emu Gay'owi (26 pkt).
Skrót http://www.nba.com/games/20110112/MEMDET/gameinfo.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz