Odpowiednia perspektywa 2011


Wiem jak fanom Pistons trudno jest zaakceptować obecny stan rzeczy. Drużyna gra słabo, wygrane z potentatami są przeplatane porażkami ze słabeuszami, rotacja jest nieustalona i wszystko jest jakby przypadkowe. O wiele łatwiej byłoby oglądać młodą drużynę, która przegrywa, ale walczy i uczy się wspólnie zmierzając w dobrym kierunku. A w jakim kierunku zmierzają Tłoki?
Obecnie mamy nadwyżkę graczy ofensywnych nad defensywnymi, ścisk na pozycjach 2, 3, niedostatki z przodu, braki w rozgrywaniu, a weterani blokują potencjalny rozwój młodszych.
Pozyskanie Bena Gordona i Charliego V było wielokrotnie krytykowane. Ale należy przypomnieć, że wówczas byli oni najlepszymi dostępnymi graczami na rynku. Nie znaczy to, że Dumars bierze kogokolwiek bez względu na przydatność dla drużyny w danym momencie, ale widać, że przyjmuje strategię "load-reload". Mimo udanych wyborów w drafcie 2009 i 2010, nie sądzę, żeby Pistons poszli drogą OKC lub Bulls, czyli cierpliwego stawiania na młodzież. Większość graczy z obecnego składu traktowałbym jako elementy przyszłych wymian. To tylko utrudnia fanom życie. Ale patrząc na etapy budowania mistrzowskiego składu 2004, widać wiele ruchów z udziałem weteranów i wymian, które zmieniały oblicze drużyny na lepsze.
Dumars pozyskał talent, który nie współpracuje dobrze w obecnej konfiguracji. Mimo braku "cap space", Detroit ma graczy, którzy byliby świetnymi elementami wymian. To, że grają w niezbilansowanych składzie nie podnosi ich wartości rynkowej. Jednak brak kolejnych ruchów transferowych jest spowodowany perspektywą sprzedaży drużyny. Na rynku jest obecnie wielu graczy, którzy byliby remedium na bolączki drużyny, co nie znaczy, że przywróciliby jej blask. Grubsze ryby można natomiast pozyskać tylko drogą wymiany (np. Brendan Haywood, szczególnie w kontekście kontuzji Carona Butlera i kłopotów Mavs na pozycjach 2,3) , lub na koniec sezonu, w przypadku tych, którym wygasają kontrakty lub mają opcję zawodnika na ostatni rok (np. Zach Randoplh). Snucie domysłów jest jednak bezprzedmiotowe, bo Joe Dumars buduje drużyny w dość niekonwencjonalny, co nie znaczy nielogiczny, sposób. Mam nadzieję, że nowy właściciel da mu niedługo zielone światło. Mam też nadzieję, że pan na zdjęciu, obecnie w stanie odnowy, nadal tu będzie w przyszłym sezonie, bo jak niedawno stwierdził Magic Johnson, Detroit ma za dużo indywidualności, a za mało drużyny. Muszą wrócić do tego co im przyniosło sukces - zespołowość i intensywność w obronie. To nie musi być klasyczny half - court. Nie musi przypominać drużyny z lat 2003 - 2008. Gra się zmienia i Pistons, jeżeli nie tylko chcą się wydobyć z dołka, ale też odnieść prawdziwy sukces, muszą stworzyć coś nie tylko solidnego, ale nowatorskiego. O to akurat się, w przypadku Joe D, nie boję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz