Niestety ...

... z serii nici. Golden state wywieźli swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo z jaskini lwa pustawego The Palace. W sumie niezły mecz, bez wielkich błędów w defensywie, ale:
  • Jonas Jerebko, który generalnie zaliczył niezły występ nie odzwierciedlony w statystykach, nie był w stanie ustać Davidowi Lee (24 pkt, 10/12). 
  • Tayshaun Prince odzyskał skuteczność (20 pkt, 8/15), ale nie był w stanie odwrócić losów mezu.
  • Nie wykorzystywać Grega Monroe w post up w czwartej kwarcie to grzech!! Monroe znów zagrał wielki mecz (25 pkt, 6/12, 8 zbiórek). Nie widzę powodu, żeby ktokolwiek, może oprócz Bena Gordona (wczoraj 15 pkt, 6/12), oddawał więcej rzutów niż Monroe. Po prostu Łoś z konta 45, na piątym metrze jest zdecydowanie najlepszą bronią w ofensywie Pistons. Może trafić nad obrońcą, minąć czy sprytnie odegrać. Po raz kolejny jestem pod wrażeniem. w zeszłym sezonie miał stawiać zasłony i rolować do kosza - wywiązywał się z tego znakomicie. W tym dostał więcej trudniejszych zadań - nie ma problemu. Po raz kolejny przerasta oczekiwania odnajdując się tym razem jako główny, żeby nie powiedzieć, jedyny gracz post up i pierwsza opcja w ofensywie.
I tak to było. Niestety w czwartej kwarcie intensywność niskiej piątki Warriors sprawiła, że oderwali się i odjechali na bezpieczny dystans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz