Monroe na rekord, ale nie udało się przeskoczyć przez Kozły

Pistons przegrali szósty raz z rzędu i mają bilans 2:9. Z Milwaukee byli blisko, głównie za sprawą rekordowego występu Grega Monroe - 32 pkt, 16 zbiórek, 2 przechwyty, 2 straty i blok w niespełna 40 minut. W historii klubu tylko dwóch graczy, Grant Hill i Dennis Rodman, miało mecze na poziomie 32 pkt. i 16 zbiórek. Monroe, w wieku 21 lat, jest też piątym najmłodszym graczem, który zanotował takie statystyki.  Szybsi od niego byli tyko Lebron James, Shaquille O'Neal, Amar'e Stoudemire i Joe Johnson. Od samych statystyk nawet bardziej imponujące jest jak Monroe zdobywa punkty. Wszyscy liczyli na jego postępy, ale, chociaż takie mecze nie są normą, można mówić o wielkim kroku naprzód. Greg regularnie i do bólu skutecznie trafia z piątego metra i to nie tylko otwarte jumpery, ale z obrońcą przed twarzą. Używa fake'ów, żeby przeciwnik się od niego odkleił i trafia, nie odrywając się za bardzo od parkietu - coś a la Zach Randolph. Jeżeli obrona koncentruje się na zwodzie rzutowym, atakuje kosz. Nie, nadal nie jest wielkim atletą, ale ma szybki pierwszy krok i umie wykorzystać swoje ciało, żeby chronić piłkę i przygotować lay up. Jak to nie działa, jest w stanie uwolnić się, znów zadziwiająco szybkim, piwotem i/lub wykonać dodatkowe zwody pod koszem, jeżeli trzeba. Wczoraj robił to cały wieczór, z imponującą skutecznością (12/16 z gry, 8/8 z linii) i przeciwko dominującemu fizycznie, świetnemu obrońcy, jakim jest Andrew Bogut. Już za chwilę mecz w Charlotte i mam nadzieję, że będzie robił to samo. Niestety, nie otrzymał wystarczającej pomocy od kolegów. Brandon Knight zagrał dobry mecz, a w pierwszej kwarcie obserwowaliśmy jak z Monroe'm ciągną całą drużynę. Potem przycichł, ale koniec końców, zaimponował skutecznością - 20 pkt, 7/9 z gry i 4 na 4 z linii. Dobry występ przyćmiło 5 strat, ale to powinno się poprawić. Rodney Stuckey wszedł z ławki, ale był mało skuteczny. Ben Gordon był jednak super nieskuteczny (3/14), a Tayshaun Prince (6/17) wyglądał jakby zaraz mieli go odwieźć do szpitala. Podobno Tay był kontuzjowany. Nie wiem czy to się jeszcze ciągnie. Jeżeli tak, to trzeba mu dać trochę odpocząć. Jeżeli nie, mam nadzieję, że to tylko braki w przygotowaniu i proces dochodzenia do formy. Jonas Jerebko miał problemy z faulami i był zupełnie niewidoczny.
Bucks nie są dobrą drużyną i byli w zasięgu, ale mają zgrany zespół, który choć nie wygrywa często, może zagrozić każdemu. Są o stopień wyżej niż Tłoki i to widać. Bobcats to podobny team. Czy uda się dzisiaj przełamać złą passę. Nie liczę na to, ale mam nadzieję. Stay tuned!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz