Houston mamy problem !!

Samolot z drużyną Tłoków na pokładzie lądował awaryjnie w Houston, gdzie wieczorem czeka nas mecz z Rockets. Podobno zgłoszony awarię podwozia. Lądowanie przebiegło jednak normalnie, jedynie w asyście ekip ratunkowych i wozów strażackich.
* * *
Niestety, prawdopodobnie z powodu tych turbulencji, Pistons nie dali rady Rockets. Ben Wallace wyszedł w pierwszej piątce obok Grega Monroe i obaj grali jakby byli pod 40kę. Dawali się przepchnąć Luisowi Scoli i Samowi Dalembertowi, byli nieefektywni w ofensywie. Ok, może od Big Bena nikt tego nie oczekuje. Co do Grega, to cóż, takie mecze się zdarzają. Jemu i tak rzadko, szczególnie biorąc pod uwagę młody wiek. Na osłodę, trzeba dodać, że zebrał 11 piłek i rozdał 6 asyst. Jonas Jerebko też nie był specjalnie efektywny wchodząc z ławki. Za to wygląda na to, że Tayshaun Prince powrócił. Świetny koniec pierwszej kwarty, kiedy najpierw trafił trudnego fade away'a, a potem, na 0.6 sekund do końca, wykorzystał, że Rockets nie wrócili  do obrony, zaczekał aż piłka, po długim wyrzucie Monroe'a, odbije się w pobliżu kosza i szybko zadunkował przed upływem czasu. Podobnie było na koniec trzeciej kwarty.
Dobrze wyglądali też Ben Gordon i Brandon Knight. BG, czy wpada i czy nie wpada, gra aktywnie w defensywie i opinia, że jest dziurą po bronionej stronie parkietu jest już od dawna nieaktualna. Oczywiście jest niewysoki, ale wczoraj np. zaliczył 2 bloki. Keep it up BG!! Rodney Stuckey po raz kolejny wszedł z ławki i też nie zawiódł. Grał dobrze w obronie i ... uwaga!! trafiał trójki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz