0:3...

... niestety nie do przerwy. Pistons wyszli na parkiet TD Garden bardziej przytomni i zmobilizowani. Lepiej rotowali w defensywie i pilnowali pomalowanego. Trzymali się blisko, do trzeciej kwarty, którą przegrali 21:36 i było pozamiatane. Greg Monroe (22 pkt, 9 zbiórek, 4 asysty) przebudził się w ofensywie, trafiając rzuty z dalszego półdystansu, skutecznie rolując pod kosz po pick & rollach i trafiając nawet w post up. Niestety pod bronionym koszem nie było już tak różowo. Nie otrzymał też wielkiego wsparcia od kolegów, ani z ławki. Ben Gordon zdobył tylko 9 pkt, rozdając za to 5 asyst. Prince, Jerebko i Knight rzucili po 10 oczek, a Austin Daye 11. Nie było by w tym nic bardzo złego, gdyby nie zabrakło skuteczności w defensywie. Pistons wyglądali trochę lepiej niż w poprzednich meczach, ale nie na tyle dobrze, żeby wygrać. Postęp nadejdzie, ale nikt nie będzie czekał. Na razie jesteśmy chyba jedną z najgorszych drużyn w lidze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz