Pistons podpisują Prince'a i Jerebko

Frontcourt Prince, Jerebko, Monroe? Całkiem nieźle... na teraz.

Tak, stało się!! Tzn., jeszcze się nie stało, ale Tay Prince ponoć uzgodnił warunki 4 letniej umowy wartej 27-30 mln. $. Nie jest to zbyt dużo jak na gracza klasy Prince'a. Palące pytanie brzmi, jaką postawę zaprezentuje Tayshaun i jaki wpływ będzie miał na rozwój młodych graczy na jego pozycji - Austina Daye'a i Jonasa Jerebko. Z pewnością odejście Prince'a oznaczałoby potrzebę wzmocnień na trójce. Pistons prawdopodobnie nie znaleźliby lepszego i tańszego zawodnika. Prince po prostu wie jak grać. Jest stabilny i pewny. Austin Daye wciąż pozostaje niewiadomą, a Kyle Singler został w Hiszpanii. Chyba, że na 3 grałby Jonas Jerebko, który też ponoć uzgodnił warunki, również 4 letniej umowy, opiewającej na 16 mln. $. Jeżeli Pistons mieliby pozyskać i wprowadzić do pierwszej piątki centra, który przesunąłby Grega Monroe na 4, to Jerebko musiałby walczyć o minuty z Monroe i Princem, a to byłaby po prostu strata potencjału. Wierzę, że Prince jest świadomy i chce zostać w Detroit. L.A. Clippers podobno byli bardzo zainteresowani pozyskaniem go, a Tay nie straciłby na tym finansowo (przy opcji sign-and-trade), ani na pewno sportowo.  Wygląda więc na to, że Tay chciał zostać, a Joe Dumars chciał go zatrzymać. Czy w sezonie 2011/12 zobaczymy więc frontcourt Prince-Jerebko-Monroe? Nie jest to złe rozwiązanie. Mam tylko nadzieję, że obrazek skrzywionego, kręcącego głową Taya będziemy oglądać jedynie w materiałach archiwalnych z sezonu 2010/11. Bo rola lidera-weterana, polega nie tylko na dobrej grze (o to nie powinniśmy się martwić), ale też na dawaniu pozytywnych impulsów młodszym graczom. Czy Prince jest przygotowany na grę w przebudowującej się drużynie? Mam nadzieję, że tak. O JJ się nie martwię. On jest gotowy na wszystko!!
I kolejne palące pytanie: co teraz? Pistons muszą wzmocnić frontcourt. Nie będą już mieli środków na pozyskanie wolnego agenta. A czy uda się pozyskać wartościowego gracza w ramach wymiany? Prince jest polisą, która ma zapewnić solidność. Ale czy ta solidność nie stanie na drodze rozwoju i przyszłych inwestycji? Miejmy nadzieję, że nie. Ben Wallace jest optymistą i twierdzi, że źródłem większości problemów zeszłego sezonu był zły coaching, a nie gracze. We shall see ...

2 komentarze:

  1. czy Stuckey zostaje i czy warto, by został? Plasuje się na końcu listy obrońców w ilości asyst, z drugiej strony jest wartościowy w wejściach pod kosz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Stuckey zostaje, przynajmniej takie są podobno intencje klubu. Jest trochę jeźdźcem bez głowy, ale też niezłym, atletycznym obrońcą. Miejemy nadzieję, że, jak wielu innych, uporządkuje grę pod okiem Lawrence'a Franka. Nie widzę go jednak jako rozgrywającego i mam nadzieję, że tę rolę niedługo przejmie rookie Brandon Knight.

    OdpowiedzUsuń