Everybody happy??

Pistons zagrali jeden z niewielu w tym sezonie meczów, kiedy wyglądali dobrze od początku do końca. Taktycznie, na początku dogrywając piłki do Hamiltona lub McGradyego, kiedy akurat byli kryci przez Mike'a Bibbyego. W defensywie man to man i na deskach (37:34). W ataku, z mocnym wskazaniem na Ripa Hamiltona. W końcu pod względem zaangażowania, w czym niemałą rolę dogrywał hustle Rodneya Stuckey. A propos, sprawdźcie to http://www.nba.com/video/channels/top_plays/2011/03/23/20110323_dotn.nba/
Ale grali przeciwk.o Heat, którzy zrobili w czwartej kwarcie pogoń i mimo, że Detroit prawie odrobiło straty, nie dali wyrwać sobie zwycięstwa.
Jak napisał jeden z bloggerów Pistons, wszyscy powinni być zadowoleni - ci, którzy oczekiwali dobrej gry prze 48 minut i ci, którzy patrzą bardziej na nasze szanse w drafcie;-))
Łoś znów pokazał rogi - 14 pkt, 12 zbiórek, 2 przechwyty. This double double thing again, u know!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz