Dobrze

Zwycięstwa zawsze chce się komentować. Wczoraj Pistons zaliczyli kolejne starcie z Toronto i zagrali po prostu dobrze. Wszyscy byli dostępni i każdy wniósł coś pozytywnego. McGrady wyszedł w pierwszej piątce. Stuckey wszedł z ławki i zaliczył najwięcej w karierze, 14 asyst w 27 minut. Jest pierwszym w historii klubu zawodnikiem, który miał 10 asyst zanim wykonał akcję rzutową. Pistons zaliczyli 33 asysty, najwięcej w sezonie. McGrady zagrał na dobrym poziomie wykorzystując przewagi i podejmując dobre decyzje. Podobno Joe D już stara się namówić go do przedłużenia umowy. T-Mac dalej nie zawodzi, ale biorąc pod uwagę zwyżkującą forma Stuckeya, zwłaszcza w dziedzinie otwierania kolegów, połączoną z jego młodym wiekiem, siłą fizyczną i wydolnością, należy się zastanowić, czy jednak nie warto by postawić na Stuckeya a T-Maca odpuścić, szukając oszczędności na podpisanie wolnego agenta. Za takim scenariuszem przemawia również świetna, w tej części sezonu, gra Willa Bynuma, który wczoraj drugi raz z rzędu nie miał okazji pojawić się na boisku.
Rip Hamilton zdobył najwięcej punktów dal Pistons - 24 (9/16) w 36 minut. Wygląda na to, że Hamilton na dobre złapał wiatr w żagle i decyzja o wprowadzeniu go do pierwszej piątki była właściwa. Więcej tu http://www.mlive.com/pistons/index.ssf/2011/03/pistons_richard_hamilton_back.html Tayshaun Prince zdobył 22 pkt, a Greg Monroe o jeden mniej, zbierając przy tym 10 piłek. Monroe podtrzymuje też dobrą passę w asystach. Ostatnie 6 poparł wczoraj 5 ma, w tym firmowym odegraniem z high post. Ciekawe co jeszcze rookie pokaże w tym sezonie. Jego gra jest jednym z niewielu powodów, dla których warto oglądać Pistons.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz