Blisko, nudno, za krótko

Tak, starcia z Bucks już mi się trochę przejadły. O ile Detroit wygrało dwa dotychczasowe, wczoraj nie udało im się wyrwać zwycięstwa na wyjeździe. Bucks zaczęli na wysokiej skuteczności. Pistons odrobili straty do połowy, a potem trzymali się cały czas w zasięgu. Niestety brak egzekucji w końcówce nie pozwolił im na wyciśnięcie wygranej.
John Kuester powiedział, że zaczynamy nowy rozdział i każdy ma czyste konto. Hmm ... trochę dziwne. Powiedział też, że każdy zawodnik musi zasłużyć na grę w meczu na treningach. Rip Hamilton musiał zrobić wielkie wrażenie na treningu, bo zagrał 26 minut, miał 10 pkt i 3 asysty. A może Hamilton gra tylko w meczach z Bucks, jak w ostatnim, kiedy po długiej nieobecności wszedł z ławki, żeby stale na nią wrócić w kolejnych spotkaniach. Co do zasłużenia na swój czas, ciekawe co się dzieje z McGradym, który ponoć miał kontuzję, ale spytany przez dziennikarzy czemu nie gra, odpowiedział, żeby spytali trenera Kuestera i że on się już niczemu nie dziwi. Prawdopodobnie jest to kara za rzekomy bojkot i jednak nie zaczęliśmy nowego rozdziału. A może Kuester zresetował T-Maca do formy z samego początku sezonu?
W samym meczu tylko Rodney Stuckey był w dobrej dyspozycji. Kolejny mocny mecz małego czołga. Gdyby tak tylko nie skupiał się tak bardzo na wymuszeniu kontaktu z obrońcą, to jego skuteczność byłaby zdecydowanie lepsza. Wczoraj 25 pkt, 5 asyst, 7 zbiórek. Cała reszta wyglądała ospale. Greg Monroe był o pół kroku spóźniony i chociaż tylko jednej zbiórki zabrakło mu do double double, wyglądał bardziej jak Greg z początku sezonu, kiedy popełniał dużo strat i często dawał się zablokować.
Nie wiem czy to był taki dzień, czy zmęczenie dało o sobie, czy może obecność Hamiltona wpłynęła jakoś negatywnie, choć na to bym raczej nie stawiał. Faktem jest, że Pistons stracili ten moment impetu, który niósł młodych zawodników do zwycięstwa nad Jazz. szkoda. Tu skrót http://www.nba.com/games/20110301/DETMIL/gameinfo.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz