A po co nam J-Smooth!!

Najlepszy dotychczas mecz Pistons. Greg Monroe wyszedł w pierwszej piątce obok Bena Wallace. Pistons prowadzili od pierwszej minuty i uniknęli kryzysu III kwarty, w której Hawks wprawdzie doszli na 1 punkt, ale tylko na moment.
Jak to się stało? Po pierwsze, Greg Monroe zagrał ... o tym już pisałem, po drugie ławka: Charlie V zdobył 23 pkt (10 na 17 z gry), zebrał 11 piłek, miał 3 przechwyty i 1 blok w 28 minut gry. Jego postawa w dużej mierze wpłynęła na czas gry Monroe'a (20 min); T-Mac zdobył 16pkt, zebrał 6 piłek i miał 3 asysty. W czwartej kwarcie trafił 4 razy za 3, w tym raz z ponad metra zza linii; Chris Wilcox zagrał 20 min jako rezerwowy center i zaprezentował się przyzwoicie - aktywność, energia - wszystko było na miejscu; Po trzecie Rip Hamilton wrócił do gry catch & shoot po zasłonach, co wyraźnie mu służy. Nie istniał natomiast Ben Gordon, który nie może złapać rytmu i chyba, w przeciwieństwie do Charliego V, źle znosi rolę zmiennika.
Kształt rotacji zaproponowany przez Kuestera zepchnął Austina Daye'a, Willa Bynuma, Jasona Maxiella na DNP.
Tutaj podsumowanie tego wieczoru http://www.nba.com/games/20101214/ATLDET/gameinfo.html Czy blok Tay'a też coś wam przypomina;-))??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz