Kobe zmienia maski, Pistons idą po swoje

Właściciel Tłoków Tom Gores był świadkiem wielkiego wieczoru w The Palace. Na początku transmisji realizator pokazał migawki z finałów 2004, ale obecnie, ze względu na dysproporcję w potencjale, mecze obu drużyn nie są już spotkaniami na szczycie. Najwięcej podtekstów było związanych z powrotem Johna Kuestera do The Palace, w roli asystenta trenera Lakers Mike'a Browna. Kilku graczy wypowiedziało się pozytywnie o Kuesterze podkreślając, że nie chowają urazy. Coach odpowiedział w podobnym tonie.  I niech tak zostanie, a wspomnienia o fatalnym sezonie 2010/11 niech powoli blakną w zakamarkach pamięci. Sam mecz był to wydarzeniem, bo Pistons udało się pokonać jedną z najlepszych drużyn w lidze. I to w przekonującym stylu. Nie zdominowali rywali, ale waleczność i intensywność w obronie, pozwoliły im zniwelować przewagi Jeziorowców. A, i Rodney Stuckey (34 pkt. 13/20) był  dla Pistons tym kim nawet Kobe ... no darujmy sobie, po prostu grał świetnie. Po raz kolejny posypuję głowę popiołem za to, że przed sezonem widziałem w nim więcej problemów dla rozwoju drużyny, niż korzyści. Wychodzi na to, że Stuckey znalazł się w sytuacji, w której może rozwinąć skrzydła. Po raz kolejny mogliśmy obserwować jak dobrze atakuje nieustawioną defensywę, często lądując jeszcze na linii po and one. W ataku pozycyjnym pozostaje w ciągłym ruchu, a z kozła ładnie łączy swoje firmowe dynamiczne wejścia z rzutem z półdystansu. W obronie, na zmianę z Tayem Princem, bardzo utrudnili życie Kobe'mu. Bryant swojej niskiej skuteczności nie może przypisać masce, w której gra od All Star, kiedy to Dwayne Wade bez pardonu złamał mu nos. Kobe miał już wielkie mecze w masce. Wczoraj próbował przynajmniej dwóch, ale w żadnej nie wyglądał lepiej niż Stuckey;-)) Swoją drogą jego, Ripa Hamiltona i inne maski robi ktoś z Michigan, więc może ... Kobe trafił jednak kluczowy rzut, przedłużając mecz o dogrywkę. Wcześniej Stuckey trafił trójkę ze skrzydła. W dogrywce było cios za cios, aż Pistons udało się wybronić dwie akcje z rzędu, a Stuckey wykończył Lakers w ofensywie. Poniżej kilka dodatkowych obserwacji:
  • Stuckey dostał pomoc od Bena Gordona (15 pkt.), ale reszta drużyny była mało skuteczna. Bardzo podoba mi się pomysł Lawrence'a franka, żeby Gordon grał głównie z Benem Wallacem, Jonasem Jerebko, Damienem Wilkinsem. W ten sposób defensywni zmiennicy Pistons dostają zastrzyk ofensywy.
  • Andrew Bynum (30 pkt, 14 zbiórek) był nie do zatrzymania, a Pau Gasol (20,10 i 6 asyst) bardzo trudny do zatrzymania.Obaj świetnie współpracowali. Gasol trafiła z dystansu i dogrywał do środka, gdzie Bynum siał spustoszenie.
  • Greg Monroe miał ogromne kłopoty z wysokimi Lakers i kilka razy nawet niepotrzebnie udziwniał rzut spodziewając się bloku, czym jeszcze pogorszył swoją fatalną skuteczność (1/10). Natomiast zebrał 15 piłek.
  • Ben Wallace jest naszym najlepszym wysokim obrońcą. Kropka. Wczoraj to on był na boisku z końcówce, kiedy ważyły się losy meczu.
  • Jason Maxiell poza tym, że jest silny jak tur, coraz pewniej czuje się na półdystansie. Wczoraj (10 pkt., 10 zbiórek)
 Na koniec crossover RS na KB24. Iverson by się nie powstydził, i to wszesny Iverson!!




P.S.
Lakers są ponoć zainteresowani sprowadzeniem Willa Bynuma.Wczoraj znów nie zobaczyliśmy Willa na boisku. Chciałbym, żebyśmy go sprzedali i żeby miał szansę pokazać się w mniej zatłoczonym backcourt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz