Gorący książe i kolejna wygrana ... na przekór tankowaniu

Pamiętacie jak w zeszłym sezonie III kwarta była największą słabością Tłoków? John Kuester zapewne nie bywał zbyt inspirujący w przerwach. Cóż, to zjawisko, na szczęście należy już do przeszłości. Wczoraj wydawał o się, że w III Pistons już przełamali Cavs, prowadząc 15ma. Nie udało im się dobrze zamknąć kwarty i przed ostatnią byli do przodu 68:61. W czwartej byli w stanie odpowiedzieć na zrywy przeciwnika i pewnie wygrali 87:75 Widać było wyraźną mobilizację, może na skutek udanej pogoni, jaką Cavs przeprowadzili w ostatnim spotkaniu z Tłokami w Cleveland. Jason Maxiell, który od dłuższego czasu jest bardzo pewnym elementem pierwszego składu, zrobił tak i nie był to jego jedyny blok. W III kwarcie, zanim zrobił tak, soczyście zablokował Tristana Thompsona. Wiem jakie Pistons mają potrzeby w środku, ale tak sobie myślę, że Maxiell nie tylko skreślił swoje nazwisko z listy potencjalnych kandydatów do amnestii, ale też nie ławo będzie debiutantowi wygrać z Maxem rywalizację o miejsce w pierwszej piątce. Will Bynum dostał dłuższe minuty z okazji absencji Rodneya Stuckey, który skończył mecz w 6 minucie z kontuzją ścięgna. Will wypadł nieźle, m.i.n przypominając, że umie zrobić tak. A propos dłuższych minut, Austin Daye zagrał prawie 30, często jako SG u boku Brandona Knighta. Zdobył 8 pkt., ale przebywał tak długo na boisku, bo przyzwoicie grał w obronie. Z resztą jak wszyscy Pistons. Greg Monroe ofensywnie jest w dołku, ale zebrał 10 piłek i zaliczył 2 bloki.  Natomiast w ataku Tłoki pracowały na oleju, którego dostarczał Tay Prince (29 pkt, 8 zbiórek, 3 asysty). Knight dołożył 16 pkt., a Maxiell 12.
Tymczasem polecam ciekawy tekst o strategii tankowania, którą Tłoki zdecydowanie mogłyby rozważyć. Jest to bardzo delikatna sytuacja, bo nie chodzi o celowe przegrywanie meczów, lecz o danie szansy na rozwój młodszym zawodnikom. Jak będą wygrywać, zbudują swój potencjał. Jak nie, przynajmniej zdobędą doświadczenie, a Pistons poprawią szanse na wyższy wybór w drafcie. Problem w tym, że jeżeli, jak mówi Lawrence Frank, na czas na boisku trzeba zapracować na treningach i gracze pierwszej piątki faktycznie wywalczyli minuty, zmniejszenie ich wkładu będzie cokolwiek niesprawiedliwe. Dlatego uważam, że młodsi zawodnicy powinni być wprowadzani stopniowo. Austin Daye wrócił do rotacji, choć może bardziej dzięki kontuzji Bena Gordona i Stuckey'a. Jednak dłuższe minuty w kilku kolejnych meczach, być może, pozwolą mu znaleźć stabilizację. Pistons dalej wierzą w Daye'a, więc trzeba nim grać. Wiemy czego się spodziewać po Willu Bynumie i w jego przypadku czas na boisku zapewne posłuży bardziej jako podwyższenie wartości transferowej. Teraz mam nadzieję zobaczyć Vernona Macklina w bardziej odpowiedzialnej roli. Nie chodzi tu o robienie przeglądu potencjału w każdym meczu, ale o optymalne wykorzystanie młodszych graczy, których przyszłość jest na razie tak nieokreślona, jak całej przebudowującej się drużyny z Motown. Skoro raczej nie walczymy o play off, w dłuższej perspektywie możemy tylko zyskać na takim podejściu.

5 komentarzy:

  1. Nie walczymy o PO a wygrywamy mecze. Nie rozumiem tego. Niech wygrają jakieś mecze w swojej hali dla kibiców, a mecze wyjazdowe odpuszczają dla wyższego draftu. To moim zdaniem byłaby mądra polityka klubu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ostatnia seria wyjazdowa na Zachód powinna cię zadowolić;-) W praktyce coach nie może powiedzieć zawodnikom "przegrywajcie". Szczególnie w młodej drużynie, która dopiero buduje dobre nawyki. Bardzo szybko obróciłoby się to przeciwko niemu i całej drużynie. Rolą trenera i zawodników jest dawać z siebie 100%, a rolą zarządu wzmacniać skład (i czyścić go kiedy trzeba). Jedyną opcją na tankowanie jest częstsze wprowadzanie młodych, którzy dobrze spisują się na treningach. Wtedy przekaz jest spójny - staramy się wygrywać, ale skoro nam nie idzie, dajmy szansę tym rezerwowym, którzy na to zasługują. Może im się uda, a jak nie to przynajmniej będą lepiej przygotowani żeby pomóc w przyszłości.

      Usuń
    2. Ale zdajesz sobie sprawę że jest im potrzebny naprawdę dobry podkoszowy, bo bez takiego będą co najwyżej średniakiem . Teraz odpuszczają (nie nabierając doświadczenia) i wybierają z wysokiego miejsca. Następny sezon "tracą" na ogranie i zdobywając doświadczenie. Za dwa lata będą już zespołem na PO. No chyba że BIG JOE coś wymyśli w wymianach, ale na to bym nie liczył.

      Usuń
    3. Oczywiście, że zdaje sobie sprawę. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że tankowanie do draftu nie odbywa się na poziomie zawodników. Joe może czyścić skład, osłabiając go przy tym, żeby zachować też jak największą swobodę finansową. Lawrence Frank, w porozumieniu z Joe, może więcej grać Daye'm czy Macklinem, skoro play off staje się nierealny. I tyle. Liczę, że wybiorą wartościowego wysokiego, bo draft będzie mocny i głęboki. Liczę też, że Joe zrobi jednak jakieś wymiany, które uzupełnią młody skład. Nie będą to pewnie jednak wielkie trade'y, bo nie mamy wartościowych graczy na zbyciu.

      Usuń
  2. Mam nadzieję że będzie mocny draft bo jeżeli będą dalej tak grac to będą losowac koło siódemki. Myślę że i ty i ja mamy trochę racji w swoich poglądach na temat jak mają grać tłoki. W sumie niech grają jak chcą tylko żeby w przyszłym sezonie było lepiej bo jak nie to mnie wiernego kibica Detroit od ponad 20 lat chu.. strzeli.

    OdpowiedzUsuń