Tom Gores lookin good, goin to work!!

Jak na razie, a niewiele czasu minęło, Tom Gores mówi i robi wszystkie pożądane rzeczy. Podkreślił, że jest spadkobiercą Billa Davidsona i że zamierza korzystać z modelu, który przynosił już Detroit sukcesy. Wczoraj był na meczu z Cavs i był jednym z najbardziej podekscytowanych fanów.
Co do przyszłości, zaznaczył, że Joe Dumars na zawsze jest częścią Pistons, ale muszą porozmawiać, żeby upewnić się o wzajemnym zrozumieniu. W ogóle, Gores podkreślił, że na razie, chce obserwować i uczyć się, zanim podejmie decyzję o jakichkolwiek zmianach. Więcej tutaj http://www.detroitnews.com/article/20110412/SPORTS0102/104120368/1127/sports0102/Tom-Gores-is-a-hit-with-Palace-crowd--and-%E2%80%98excited-about-inspiring-the-town%E2%80%99

Tymczasem, mimo gorącego dopingu przyszłego właściciela, Pistons nie udało się wygrać z Cavs i ustanowić rekordu zwycięstw pod rząd w sezonie. Charlie Villanueva chyba bardzo się tym przejął, bo próbował gonić Ryana Hollinsa, z którym wcześniej się przepychał. Hollins go sprowokował i był inicjatorem całego zajścia, ale Villanueva zbyt łatwo dał się podpalić, co tylko będzie działało na jego niekorzyść, bo teraz przeciwnicy częściej będą starali się zaleźć wytrącić go z równowagi. Tutaj całe zdarzenie http://www.youtube.com/watch?v=UiK-YRNGxZM

W wywiadzie, którego niestety nie mogę już znaleźć w sieci, Joe Dumars podkreślił, jak jest niezadowolony z postawy niektórych graczy w tym sezonie. Powiedział, że "TO" było zupełnie nie w stylu Pistons. Przyznał też, że jest pierwszy do wzięcia na siebie winy za obecną sytuację. Dumars krytykujący tak otwarcie graczy to dobry znak. Znak, że zmiany są już możliwe, a przynajmniej będą w niedalekiej przyszłości. Nie było też ciepłych, kurtuazyjnych słów pod adresem Johna Kuestera, który mimo, że chciałby wrócić, mam nadzieję, po raz ostatni poprowadzi drużynę w środowym meczu zamykającym sezon 2010/11.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz