Adelman anyone??


Rick Adelman został właśnie zwolniony z posady coacha Houston Rockets. Ruch, moim zdaniem nie najlepszy, bo co jak co, ale trener nie był źródłem bolączek Rockets, którzy i tak radzili sobie dobrze i szczególnie w końcówce sezonu, grali ponad stan. Adelman, w przeciwieństwie do Jerry'ego Sloana, jeszcze nie myśli o emeryturze. Wiem, zaraz pojawiłby się głosy, że Adelman nie pasuje do Detroit. Czyżby? Ósmy na liście najbardziej zwycięskich trenerów ligi, dwukrotny finalista, gość z wielkim doświadczeniem, wizją i charyzmą. Drużyny Adelmana zawsze grały zespołowo, opierając się w ataku o schematy Princeton offense. Czy to znaczy, że grały słabą defensywę? Absolutnie nie. A, przede wszystkim, grały twardo i z poświęceniem. Portland początku lat 90tych, Sacramento dekadę później i ostatnio Houston. Spójrzmy tylko na graczy, którzy najprawdopodobniej znajdą się w składzie na przyszły sezon. Greg Monroe, mam nadzieję, trzon drużyny na wiele lat. Doskonale podaje/odgrywa z high i low post, niesamolubny, dobrze się rusza, zbiera na atakowanej tablicy. Mógłby być najważniejszym ogniwem drużyny Adelmana. Schematy Princeton ma w małym palcu, po dwóch, pełnych sukcesu latach, spędzonych pod okiem coacha Johna Thompsona III. Jonas Jerebko. High energy guy, doskonała dynamika i koordynacja, szczególnie jak na gracza jego gabarytów. Dobry screener, nie musi mieć piłki w rękach, żeby być efektywny.  Wreszcie strzelcy, Ben Gordon, Austin Daye, Charlie Villanueva - wszyscy zyskaliby na szybszym tempie i większej płynności w grze. Nawet Rodney Stuckey, który nie może znaleźć równowagi, pomiędzy zdobywaniem punktów i otwieraniem kolegów, mógłby się odnaleźć w takim systemie. Ruszać się bez piłki umie bardzo dobrze. O Willu Bynumie nie wspomnę. Tak, uważam, że Adelman  byłby świetnym coachem dla młodych Pistons, bez względu na to, kto uzupełni skład w przyszłym sezonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz