Under the weather

Wycieczka do Londka nie bardzo się Tłkom udała. Nie wiem, może przynajmniej trochę pozwiedzali. Przed wylotem Will Bynum powiedział, że jemu wszystko jedno gdzie gra, równie dobrze mógłby grać w Chicago. Okazało się, że jako prawie jedyny, miał właściwe nastawienie. Symptomatyczny dla postawy reszty składu był moment przed meczem, kiedy Amare i Prince mieli pozdrowić fanów. Były problemy z mikrofonem, który w końcu zupełnie padł podczas przemowy Taya. Sam Prince wydawał się nawet zadowolony z tego faktu i z uśmiechem zszedł z parkietu. Nie mówię, że Pistons oddali mecz, ale po prostu wypadli blado. Jeden większy zryw w trzeciej kwarcie, kiedy zredukowali straty do 6 punktów. Oprócz Bynuma,  znów dobrze zaprezentował się Andre Drummond. Reszta cold as ice. Brandon Knight chyba nawet nie wszedł na boisko w drugiej połowie.

2 komentarze:

  1. Proponuję połączyć siły z adminami

    http://detroitpistons.pl/

    Pozdrawiam, Pistons1983

    OdpowiedzUsuń
  2. W dupę z taka grą. Był to pierwszy mecz który oglądałem w tym sezonie. Żenada. Oni grali jakby mieli nasrane w gaciach. Zero zaangażowania. Boże jak porównam ten mecz z meczami rozgrywanymi przez Bad Boys to jedno się tylko ciśnie na usta - paprochy. Pozdrawiam i czekam na zmiany w składzie a i być może trenera, który będzie potrafił zmobilizować drużynę.

    OdpowiedzUsuń