London calling


Wygrana tu, przegrana tam. Czas leci i  już w czwartek Pistons podejmą Knicks w Londynie. Piszę podejmą, bo ten mecz jest uznawany za rozgrywany na terenie Tłoków. Z tego powodu z drużyną polecieli wszyscy od oprawy wizualnej, cheer liderki, maskotka, kilku fanów, którzy wygrali podróż z drużyną - w sumie ok. 200 osób. Przed sezonem rozważałem nawet wyprawę do Londka, żeby zobaczyć Tłoki na żywo. Potem mi przeszło. Ale ten mecz zapowiada się naprawdę ciekawie. Knicks są obecnie potęgą na Wschodzie,  ale kontuzje ostatnio ich spowolniły. Pistons grają z większą pewnością i zrozumieniem niż na początku sezonu. Największy postęp zrobili w defensywie i są obecnie na 9tym miejscu pod względem punktów oddanych przeciwnikom (Knicks na 13tym). W ataku nie jest już tak dobrze, a Knicks rzucają średnio 6 punktów więcej na mecz. Cóż, jak mógłby powiedzieć Paolo Coelho, statystyki nie grają. A Tłoki zagrają już w czwartek o przyjaznej dla polskiego widza godzinie 21. Go Pistons!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz