Mapa Wschodu


Kiedyś zdecydowanie faworyzowałem drużyny Wschodu. Defensywny styl, zażarte rywalizacje: Pistons-Bulls,  Knicks-Pacers, Bulls-Knicks, Heat-Knicks, itd.  Jednak w ostatnich latach Wschód stracił swój powab. 2-4 bardzo dobre drużyny , a potem przeciętność  wpadająca stopniowo w słabość. Za to siłą Zachodu były nie tylko drużyny z czołówki, ale … no właśnie, tam  6 drużyn jest w czołówce, a w play-off często trudno wytypować faworyta.  Bitwa o ostatnie miejsca w ósemce toczy się do ostatniej kropli krwi i pozostawia uczucie niesprawiedliwości, że drużyny, które na Wschodzie weszłyby z dobrych miejsc, nie grają w postseason.  Jednak  sytuacja się zmienia. Nie wiem czy Wschód będzie mocniejszy niż w ostatnich latach, ale, szczególnie w środku tabeli, zapewne nastąpią zmiany. Brooklyn Nets z triem Derron Williams - Joe Johnson - Gerald Wallace na obwodzie, wspieranym przez Brooka Lopeza w środku, stają się kandydatami do Top 4. NY Knicks, którzy dodali weteranów Jasons Kidda i Marcusa Camby’ego mają szansę stać się drużyną, a nie tylko zbiorem ciekawych osobowości. Indiana Pacers już pokazali, że są mocni, a a solidni Sixers dalej szukają wzmocnień. Hawks i Magic wejdą w fazę przebudowy, co nie znaczy, że muszą wypaść z play off, w przypadku Orlando, szczególnie kiedy wielkie dziecko Dwight pozostanie na pokładzie.  Ze słabych ostatnio drużyn, Raptors, pod wodzą Dwane’a Casey budują ciekawy zespół, a Wizards poczynili duże inwestycje, które już dziś stawiają ich w roli kandydatów do play off.  Okno transferowe dopiero się rozpoczęło i sytuacja jest dynamiczna. Ale spójrzmy w jakim kontekście przyjdzie Pistons walczyć o powrót do play off.
  1. Miami Heat. W zeszłym roku przezwyciężyli trudności i pokazali, że są drużyną. A jak to już się udało, nie było na nich mocnych. Mike Miller pewnie przejdzie już na zasłużoną emeryturę. Przybyli natomiast Ray Allen i Rashard Lewis. Brak centymetrów w środku? OK, ale Heat zdominowali Thunder  w pomalowanym. Może się to wiązać z faktem, że gracz, który pełni rolę rozgrywającego może grać na każdej z pięciu pozycji po obu stronach parkietu, akompaniuje mu jeden z najlepszych slasherów, a na obwodzie czają się solidni strzelcy. O ile Wade się nie posypie, Heat są pierwszymi kandydatami do zameldowania się z powrotem w wielkim finale. 
  2. Boston Celtics. Nie chodzi o to, że doprowadzili do siódmego meczu w finale konferencji. To było zaskoczenie, ale w nadchodzącym sezonie o wiele łatwiej typować Celtów w gronie faworytów. Przybycie Jasona Terry’ego doda nowy wymiar ofensywie. Jestem bardzo ciekawy jaką chemię wypracują z Rajonem Rondo.  Siła Celtics wciąż jest zależna od zdrowia i formy weteranów, ale niespodziewanie w Bostonie uformował się silny youth movement. Brandon Bass już jest świetnym graczem, a będzie jeszcze lepszy.  Avery Bradley ma zadatki na drugiego Tony Allena. Rookie Jared Sullinger potrafi grać jak weteran i zapewni punkty w środku. To, że spadł tak nisko jest dziwne i przewiduję, że nie jeden GM będzie żałował, że nie wybrał Sully’ego w drafcie. Tak, Boston może z nadzieją patrzeć w przyszłość, tą najbliższą i bardziej odległą.
  3. Indiana Pacers. Na razie Pacers nie wzmocnili się za bardzo. Oddali Darrena Collisona do Dallas, promując George'a Hilla jako pierwszego PG, dobrze wybrali w drafcie, a poza tym cisza. Ale z roku na rok młodzi Pacers będą silniejsi. Największe wzmocnienie to zatrzymanie Roya Hibberta. Hibbert będzie przepłacony, ale Pacers nie mieli wyjścia. Jeden lub dwa przemyślane, niekoniecznie spektakularne, ruchy mogłyby pchnąć Pacers na drugie miejsce na Wschodzie. A i bez tego będą o nie walczyć.
  4. Chicago Bulls. Przed rokiem główny contender na Wschodzie. Dzisiaj więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Derrick Rose prawdopodobnie opuści początek sezonu, a dojście do formy zajmie mu kolejne miesiące. Być może będzie musiał dostosować swój styl do ograniczeń, które narzucają kontuzjowane kostki i kolana. Może stanie się bardziej wszechstronny i zyska na skuteczności, może…  Rip Hamilton, który rok temu wydawał się brakującym ogniwem w ofensywie, po nieudanym, naznaczonym kontuzjami sezonie, ma zostać odcięty. Człowiek od wszystkiego Luol Deng ma napięte stosunki z zarządem, bo zamierza wystąpić na olimpiadzie, zamiast poddać się operacji kontuzjowanego nadgarstka. Joakim Noah również walczył z kontuzjami i nie był sprawny w play off. Super zmiennicy Omer Asik i Taj Gibson są kuszeni przez inne kluby. Asik już odchodzi do Hosuston, a rezerwowy rozgrywający C.J. Watson poleciał na Brooklyn. Nieopodal, bo w MSG wylądował świetny Ronnie Brewer. Carlos Boozer jest etatowym kozłem ofiarnym, ale teraz chyba wszyscy widzą, że problemy Byków wykraczają daleko poza niedostatki defensywne Booza. Z resztą, osobiście nie do końca kupuję te lamenty nad Carlosem.  Wiedzieli przecież kogo sprowadzają. A zamiast starać się maksymalizować jego mocne strony,  próbowali zrobić z niego super obrońcę. Dlatego, przy całym szacunku, którym darzę Thibbodeau, dla mnie nie jest w ścisłej czołówce coachów ligi, gdzie rezydują ludzie, którzy umieją nie tylko, jak Thibbs, zbudować świetny system, ale też dostosować go tak, żeby maksymalizować zalety i chować słabości graczy. Mój top to: Gregg Poppovich, Rick Carlisle, Doc Rivers. Wracając do Chi Town, Byki poczyniły skromne inwestycje, które mają złagodzić stratę Asika, Brewera, Kyle'a Korvera i Watsona. Jednak wygląda na to, że wobec niepewnej sytuacji Rose'a, sami liczą bardziej na przeczekanie sezonu i przegrupowanie za rok.
  5. New York Knicks. Kibicowałem Knicks w latach 90 tych. Natomiast Knicks sezonu 2011/12 to była śmieszna ekipa, z którą nijak nie mógłbym się utożsamić. Melo, cień Amare i Tyson Chandler otoczeni zadaniowcami rodem z D-League. Nie wyglądało to dobrze. I niech was nie zmyli nagroda dla defensora roku przyznana Chandlerowi. Knicks byli w ciemnym miejscu, dopóki z nikąd nie objawił się Jeremy Lin, doprowadzając Spike’a Lee do histerii. Po zdobyciu tytułu przez Heat, Melo powiedział, że teraz ich kolej … Ciężko to komentować. Lin leci do Houston, bo Knicks nie zdecydowali się wyrównać wygórowanej oferty. Natomiast powraca Raymond Felton. Niewiele z tego wyniknie, ale dodanie Jasona Kidda, który podpisał trzyletni (!!!) kontrakt i Marcusa Camby powinno scalić Knicks, umocnić ich jako contenderów drugiego rzędu i materiał na drugą rundę play off. Sprowadzenie Ronniego Brewera to świetny ruch. Zatrzymanie Steve'a Novaka również. Zobaczymy co z tego wyniknie.
  6. Brooklyn Nets. Nuworysze, ci gorsi z NY, kupują gwiazdy. OK, ale to Nets udało się przekonać Derrona Williamsa do pozostania. Ten odciął się od spekulacji mediów, namyślił się i podpisał  maksymalny kontrakt, pozostając lojalnym wobec klubu, który zastawił dla niego swoją przyszłość. Opłaciło się, a raczej opłaci się, o ile Derron nie złapie kontuzji. Pozyskanie Joe Johnsona i wysoki kontrakt dla Geralda Wallace’a można uznać, za szastanie pieniędzmi, ale Nets mają teraz ogromną siłę na obwodzie. Brook Lopez może nie zbiera, ale to bardzo utalentowany wysoki, który może zdobywać punkty na wiele sposobów. Powrót Krisa Humphrisa powinien dodać niezbędnej twardości z przodu. Obserwowanie jak na Brooklynie  rodzi się nowa jakość uważam za jedną z ciekawiej zapowiadających się historii sezonu 2012/13
  7. Orlando Magic. Trudno coś tu przewidzieć, ale po tym jak trade na Brooklyn wziął w łeb, Wielki Dzieciak Dwight oświadczył, że nie zamierza podpisać teraz nowej umowy z nikim. OK, jak dogra ostatni rok kontraktu, to podpisując nowy, będzie mógł liczyć na lepsze warunki. Ale problem w tym, że przepychanki z Howardem wyczerpały wszystkich. Czy zarząd Magic będzie miał cierpliwość, żeby trzymać go przez rok, licząc, że skuszą go lepszymi warunkami umowy, niż byliby mu w stanie zaoferować inni? Jeżeli tak, Magic są kandydatami do play off. Na razie mają nowego GM, nie mają coacha, dobrze wybrali w drafcie, przehandlowali MIP Ryana Andersona i podpisali Jameera Nelsona. Sytuacja jest otwarta jak nigdzie, ale stawiam na odesłanie Howarda, jak nie teraz, to w najbliższych miesiącach. Są zespoły, które wzięłyby go bez obietnicy podpisania nowego kontraktu, patrz. Rockets.
  8. Philadelphia 76ers. Sixers byli w zeszłym sezonie bliscy wejścia do finału Wschodu. Jednak decydenci Philly są świadomi, że zespół jest młody, potrzebuje wewnętrznego rozwoju, jak również wzmocnień. Odcięcie Eltona Branda i Lou Williamsa to odważne ruchy. Przyszli Kwame Brown, Nick Young i Dorell Wright, a w drafcie Arnett Moultrie i Maurice Harkless. Sixers nie staną się lepsi, ale ustawili się w lepszej pozycji na przyszłość. Wciąż powinni być na tyle mocni, żeby walczyć o ostatnie miejsca na Wschodzie.
  9. Atlanta Hawks. Nowy GM Danny Ferry z przytupem wziął się do pracy, pozbywając się kontraktów Joe Johnsona i Marvina Williamsa. Hawks zdecydowanie wchodzą w fazę przebudowy, ustawiając się też w dobrej pozycji do pozyskania za rok kogoś z grupy Dwight Howard, Chris Paula, Andrew Bynum, etc. Są też w niezłej pozycji do pozyskania Howarda drogą wymiany. Tymczasem Al Horford, Josh Smith i spółka wciąż są w stanie zaprowadzić Jastrzębie do play off.
  10. Detroit Pistons. Dobry draft, w którym udało się zapełnić dziurę w środku, jednocześnie przechwytując gracza z dużym potencjałem rozwoju. Natomiast Kim English ma zadatki na steal drugiej rundy. Zastanawia wybór Khrisa Middletona, który tylko powiększył tłok na skrzydłach. Dobra gra wybranego w zeszłym roku Kyle Singlera to kolejny plus. Można też liczyć na dalszy rozwój Grega Monroe, Brandona Knighta i Rodneya Stuckey. Jednak Pistons wciąż są źle zbilansowaną drużyną z niejasnym podziałem ról. Bez kolejnych ruchów kadrowych, Pistons mogą znów zakończyć sezon w kwietniu. A bez tego trudniej może być za rok, kiedy będą środki, sprowadzić wolnych agentów. Główne atuty w ewentualnych wymianach: Jason Maxiell, Will Bynum, Corey Maggette - produktywni i/lub w ostatnich latach niezbyt wygórowanych kontraktów.
  11. Washington Wizards. Czarodziej postawili na tu i teraz, odcinając niewygodnego Andrey Blatche'a i sprowadzając weteranów Emekę Okafora i Trevora Arizę, żeby wspomogli Johna Walla i Nene. Na papierze Wiz stali się nagle naprawdę mocni. Rookie Bradley Beal ma uzupełniać Johna Walla w tyłach. Czarodzieje mogą z powodzeniem walczyć o postseason, ale czy jest to dobra strategia budowania drużyny? Zobaczymy.
  12. Toronto Raptors. Raps pod kierownictwem Dwane'a Casey zaczynają wyglądać jak poważny team. W drafcie wybrali z nr.8 Terrence'a Rossa, który choć utalentowany, może wejść w paradę Demarowi DeRozenowi. Po rocznym oczekiwaniu do składu dołączy Jonas Valanciunas wybrany z nr. 4 w zeszłym roku. Na rynku Raps pozyskali za garść gruszek Kyle'a Lowry oraz podpisali Landry'ego Fieldsa. Idą w dobrą stronę i powinni się liczyć w walce o ostatnie miejsca na Wschodzie.
  13. Milwaukee Bucks. Kozły świetnie wybrały w drafcie (John Henson, Doron Lamb). Para Brandon Jennings - Monta Ellis daje ogromne możliwości ofensywne, ale gorzej z obroną i ruchem piłki. Sprowadzenie Samuela Dalemberta to dobry ruch, który przynajmniej zapewnia solidność w środku. Paru utalentowanych graczy na skrzydłach i rozwój młodych daje Bucks perspektywę walki  o play off, o ile Barndon i Monta nie wysadzą domu w powietrze.
  14. Cleveland Cavaliers. Cavs mają Kyrie Irvinga i to jest dobry początek. W drafcie wybrali Diona Waitersa, gracza, który im pasował, ale był klasyfikowany zdecydowanie niżej niż czwarte miejsce. Na razie Kawalerzyści nie polepszyli się na tyle, żeby realnie myśleć o pierwszej ósemce. Ale karty są wciąż na stole, a GM Chris Grant podobno aktywnie szuka sposobów na wzmocnienie składu.
  15. Charlotte Bobcats. Gorzej nie będzie. Dobrze wybrali w drafcie, choć pewnie niezbyt się cieszyli z drugiego miejsca. Ben Gordon i Ramon Sessions pomogą wzmocnić tyły, gdzie jednak Cats będzie brakować centymetrów. Sztab Rysiów, kierowany przez GM Richa Cho będzie jeszcze szukał wzmocnień. Na pewno Charlotte będzie bardziej przypominało drużynę NBA, ale to dopiero początek długiej drogi. 
Podsumowując, stawka się wyrównuje. Może już nie być drużyn do bicia, a średniaki będą coraz mocniejsze. Pistons powinni być w lepszej formie, ale to może nie wystarczyć. Na pewno dużo będzie zależeć od rozwoju wewnętrznego i postępów młodych graczy. Mam nadzieję, że uda się dokonać wzmocnień, które jednocześnie nie obciążą nas finansowo na przyszłość. Fani muszą się jednak liczyć z tym, że jak nie znajdą się chętni na Maxa, Willa czy Corey'go Maggette, ten sezon będzie kolejnym rokiem na przetarcie, a dopiero za rok będzie miejsce, żeby poczynić potrzebne inwestycje. Kolejne podsumowanie przed startem sezonu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz