Let the show begin!!

Pistons rozpoczną sezon 27go października w Atlancie. Najwyższy czas odkurzyć klawiaturę i zacząć się bacznie przyglądać jakie szlify zostały wykonane i na co możemy liczyć przed nadchodzącą kampanią. Zapraszam na przegląd kilku zasadniczych tematów, które moim zdaniem najlepiej oddają obecny stan Pistons. A już niedługo analiza składu, rozważania nad lineupami i wiele innych. Deeeeeetroit Basketball!!!

Word up Dre!! Od tego roku Pistons są oficjalnie ekipą zbudowaną wokół Andre Drummonda. Amen! Stan Van Gundy tworzy drużynę na podobieństwo Orlando Magic z Howardem i co by nie mówić, akurat jest to najlepsza droga dla Tłoków. Jeżeli twój center biega jak skrzydłowy, skacze wyżej od kogokolwiek, zbiera i dobija każdą piłkę, która znajdzie się w jego, szeroko rozumianej okolicy, to czemu nie rozciągnąć strefy umieszczając wokół czterech strzelców i nie wstawić rozgrywającego, który polega głównie na grze pick & roll? W zeszłym sezonie Dre był drugi w lidze w zbiórkach, przy czym miał najwyższy procent zbiórek na 48 minut, najlepszy na atakowanej desce, piąty blokujący, etc.Wciąż zdobywa nowe umiejętności i jego gra tyłem do kosza staje się bardziej efektywna. Z resztą nie potrzeba mu wiele. Nie chodzi o to, żeby był jak Pau Gasol. Ale trzy, cztery dopracowane ruchy wystarczą. Na razie poprawił półhak. Mimo katastrofalnej postawy na linii osobistych, ma miękkie ręce i wyczucie w okolicach obręczy. Teraz będzie sam pilnował środka, co jednak wydobędzie nie tylko jego niesamowite umiejętności, ale też braki. Drummond w zeszłym sezonie popełnił najwięcej fauli w całej lidze! Wiele głupich fauli. Niech w tym aspekcie raczej nie wzoruje się na Howardzie. Zbyt często zdarzają mu się też błędy w ustawieniu, które nie zawsze da się nadrobić refleksem i skocznością. Przed sezonem 2015/16 liczę, że Dre poprawi koncentrację w obronie i będzie wystrzegał się fauli. Jeżeli chce grać  tyłem do kosza, musi umieć odegrać w tempo do strzelców lub ścinających. I bez tego szykujcie się na wielki sezon, ale trudno sobie wyobrazić sukces Pistons, jeżeli ich najlepszy gracz nie załata kilku dziur w swojej grze. Na razie czeka na przedłużenie kontraktu. Pistons zastanawiają się czy zrobić to już teraz, czy dogadać się z menadżerem Dre, poczekać rok i zaoszczędzić na inne inwestycje. Moja rada: pay him, play him!
Reggie Jackson aka 80mln. dollar man. Jeszcze niedawno marzyłem, że Reggie Jackson wyląduje w Detroit. To, że dostał kontrakt na wyrost nie zmniejsza jego wartości. Wysoki jak na PG, silny, długie ręce, świetnie gra pick & roll z Drummondem, w zeszłym sezonie asystował w 35% posiadań. Jeżeli będzie kontynuował pozytywny trend, poprawi skuteczność za 3 i wyeliminuje kilka złych nawyków w rozegraniu, może być wyjątkowym graczem. Ma swój unikalny styl - wysoki pick & roll, zawahanie, łamanie tempa. Piłka w jego rękach.
Must or bust. Z Detroit z końcem sezonu odeszli lub zostali wymienieni: Greg Monroe, Caron Butler, Tay Prince, John Lucas II. Natomiast lista zmian jest dłuższa, bo w wymianie za Reggiego Jacksona uczestniczyli Jonas Jerebko, Luigi Datome, DJ Augustin, Shawme Williams. O odejściu Josha Smitha już nie wspomnę, bo to prehistoria. Pistons są więc w okresie bardzo zasadniczych zmian - taka ekspresowa przebudowa. W jej wyniku, pozyskaliśmy graczy, którzy mają wzmocnić obwód rzutami za 3 i zapewnić lepszą obronę. Ersan Ilyasova, Marcus Morris, Stanley Johnson - to głównie o nich mowa, choć są też gracze z końca ławki, którzy mogą skraść minuty w rotacji, vide Reggie Bullock. W środku, jako drugi center będzie wychodził Aaron Baynes. To są gracze Van Gundy'ego i niedługo przekonamy się czy sztab Pistons, z Jeffem Bowerem, który de facto przygotowuje większość ruchów personalnych, dokonał dobrych wyborów. Spodziewam się, że Morris i Johnson będą chcieli udowodnić, jeden, że Phoenix popełniło błąd pozbywając się go, a wcześniej nie dając mu zbyt wielu szans gry, a drugi, że wybór w drafcie przed Justinem Winslowem był uzasadniony. Johnson to rookie i będzie miał swoje lepsze i słabsze momenty, ale liczę na niespożyte siły, energię i bezczelność, którą na razie prezentuje. Morris, moim zdaniem będzie grał dużo jako stretch four. Trafia trójki, umie zaatakować z kozła, rzucić z odejścia i wziąć na plecy mniejszego gracza.On, Kentavious Caldwell-Pope i Johnson mogą się wymieniać rolami na obwodzie i mają zadatki na dobrą formację defensywną. Ilyasova musi pokazać, że wraca do formy. Konstrukcja składu Pistons mu sprzyja. Pytanie, czy będzie dobrze rotował w obronie i nadąży za niskimi czwórkami. Baynes będzie przydatny, ale moją obawę budzi fakt, że ta drużyna tak bardzo polega na Drummondzie. Kontuzja, problemy z faulami? Baynes i Joel Anthony zastąpią Dre 20 minut, ale to by było na tyle. Szkoda, że nie mamy w składzie jakiegoś bardziej utalentowanego wysokiego weterana.
Brandon Jennings i cała reszta. Jennings może wrócić do gry przed  świętami, nie wiadomo w jakiej formie. Jego kontuzja de facto ułatwiła nominowanie Reggiego Jacksona na pierwszego PG. Czy Jennings będzie umiał się dostosować i okaże się efektywny jako gracz z ławki? Jeżeli pogodzi się ze swoją rolą, ma szansę być super zmiennikiem, który gra po 25-30 minut w meczu, w tym często w decydujących momentach. Jeżeli nie, może być kandydatem do wymiany, za pośrednictwem której Pistons pozyskają wartościowego gracza. A pozostali? Kentavious Caldwell-Pope jest kluczowym elementem. To jego trzeci sezon i liczę na pozytywny przełom, szczególnie jeżeli chodzi o skuteczność. Ze Stanleyem Johnsonem mogą stworzyć dynamiczny i niezmordowany tandem na obwodzie. Ale serce do gry nie wystarczy. Potrzebny jest wymierny postęp. Trzymajmy kciuki, żeby się udało. Jeżeli będzie miał trudności, tuż za rogiem czeka Jodie Meeks, który nie ma takich możliwości w obronie, ale na pewno chciałby powrócić do formy. Anthony Tolliver podobno jest w gazie. Pokazał, że może być niezwykle przydatny jako stretch four. Ciekawe tylko jak Van Gundy rozdystrybuuje minuty pomiędzy jego, Morrisa i Ilyasovę.
Za kulisami. Tom Gores zawsze starał się robić wrażenie zaangażowanego. Popełnił swoje błędy, do czego przyczyniła się też współpraca z Joe Dumarsem. Na początku nie było jasne czy nie będzie obserwował zmagań Pistons z Kalifornii, gdzie mieszka i pracuje, dając rzeczom się dziać i tylko okresowo rozliczając menadżerów. Cóż, w końcu rozliczył Dumarsa, oddając pełnię władzy Stanowi Van Gundy'emu. Ale na tym nie poprzestał. Zapewnił Van Gundy'emu doskonałe warunki, zatrudniając cały sztab analityków, specjalistów, którym przewodzi menadżer generalny Jeff Bower. Tego lata Gores wykupił od swojego holdingu Platinum Equity pozostałe 49% udziałów we własności drużyny. Nie wiem na ile był to ruch podyktowany względami pozasportowymi, ale wizerunkowo wpisuje się w serię posunięć potwierdzających, że Gores poważnie traktuje inwestycje w Pistons. Rozrost centrum treningowego, nowy samolot dla drużyny, obecność i bieżąca współpraca z Van Gundym i Bowerem - to wszystko ma pokazać fanom, że czasy marazmu są już za nami. Natomiast dalekosiężnym celem Goresa jest przeniesienie Pistons z Auburn Hills do centrum Detroit. Ma to się odbyć pod kierownictwem byłego jednego z najlepszych agentów reprezentujących zawodników w NBA Arna Tellema. Tutaj lista zawodników, których Tellem reprezentował (jest na niej m.in. Ben Wallace). Tellem został wiceprzewodniczącym spółki Palace Sports and Entertainment. Dzięki swoim kontaktom ma spróbować ustalić warunki współpracy z rodziną Illitchów, właścicieli Detroit Red Wings i Detroit Lions, których firma buduje w centrum Detroit nową halę dla Red Wings. Przenosiny na downtown miałyby zapewnić Tłokom popularność i zyski, o które będzie trudno grając w oddalonym o 70km Auburn Hills. Pistons, decyzją ówczesnego właściciela Billa Davidsona, wyprowadzili się z Detroit w latach 70tych najpierw do Pontiac, gdzie grali w hali Silverdome, a w 1988 dalej do Auburn Hills. Teraz Gores chce na nowo powiązać klub z miastem, skąd lepiej oddziaływałby na cały stan Michigan. Jedno można powiedzieć, cokolwiek nie wydarzy się w nadchodzącym sezonie możemy mieć pewność, że to tylko kolejny krok w drodze do odbudowy zawodowego basketu w Detroit. OK, wiem, że niebezpiecznie przekraczam dopuszczalny poziom patosu. Ale niech już tak zostanie ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz