2 - 0




To był mecz, którego się obawiałem. Zaraz po budującej wygranej z mocniejszym przeciwnikiem Pistons wrócili do domu, żeby zmierzyć się z niewygodnym średniakiem. Jazz grają powoli, przede wszystkim uważnie w obronie, nie pozwalają na kontry - po pierwsze unikając strat. W zeszłym sezonie wygrali oba spotkania z Pistons właśnie w stylu grind. Ale to było w zeszłym sezonie ... a teraz przecież szykujemy się na na miszcza. A poważnie, przede wszystkim takie mecze trzeba wygrywać.

  • Marcus Morris zarobił faul techniczny. Serię czas zacząć. Ale trzeba przyznać, że jak sędziuje Joey Crawford, nie trudno zostać wygwizdanym. Poza tym, Morris znów wyglądał bardzo solidnie - 14 pkt (50%), 6 zbiórek
  • Andre Drummond - kolejny dzień w biurze: 18 pkt, 10 zb. Umiejętnie wykorzystywał przewagę siły przeciwko Rudy'emu Gobert zajmując dobrą pozycję w pomalowanym. Trafił 8/11 osobistych !!!
  • Reggie Jackson był OK i trafił decydujące punkty. Niech tylko przestanie tak bardzo skupiać się na kozłowaniu, kiedy czas się kończy, bo będą z tego tylko kłopoty, a Stan Van Gundy będzie robił swoją firmową minę pt. "to jest obrzydliwe, gardzę wami".
  • Ersan Ilyasova jest wolny i słabo broni 1 na 1. Derrick Favors robił z niego siekankę, tak jak dzień wcześniej Paul Milsap. Ale Ersan trafia trójki, stawia zasłony, a w obronie łapie przeciwników na faule ofensywne. To ostatnie staje się jego specjalnością. Przeciwko Jazz udało mu się aż 3 razy.
  • Obrona jest naprawdę szczelna. Obawiałem się, że indywidualnie gracze Pistons nie są zbyt utalentowani defensywnie. Ale zajęcie dobrej pozycji jest najważniejsze i widać, że Van Gundy solidnie przygotował ich pod tym względem. W drugim meczu zatrzymali przeciwników na 46 pkt. do przerwy, a po dóch meczach oddają średnio 90,5 pkt. co jest piątym wynikiem w całej lidze. So far so good!!
  • 2 - 0 na początek sezonu nie mieliśmy od 2008 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz