Co robić?

Obecną sytuację Pistons dobrze oddaje ten utwór nad utwory http://www.3gpdb.com/videoy.php?b=N9nf4Va06qL&robert-johnson-crossroad=
No, jest może trochę lepiej bo nie ma chyba mowy o zaprzedaniu duszy diabłu etc, a widać też światełko w tunelu. Nie wiadomo natomiast jeszcze dokąd ten tunel prowadzi.
Ale do rzeczy!! Druga wielka dynastia Tłoków, przypieczętowana zdobyciem mistrzostwa w 2004 roku, finałem w 2005 i udziałem w trzech kolejnych finałach Wschodu, dobiegła końca w sezonie 2008/2009. Wiele już przysłowiowego atramentu zużyto na opisanie sytuacji, więc przypomnę tylko pokrótce, że Joe D zdecydował się sprzedać Chauncey Billupsa do jego rodzinnego Denver, żeby uwolnić budżet i rozpocząć transformację składu, który chociaż czołowy w lidze, dotarł już do granic swoich możliwości. Niewypał jakim był epizod Allena Iversona w Detroit, nieporadność młodego trenera Michaela Curry i zniżka formy weteranów, jak Rasheed Wallace sprawiła że Pistons ledwo weszli do play off, gdzie zostali rozjechani przez Cleveland Cavaliers i Lebrona. Cóż, miało być lepiej. Nie było ... Na sezon 2009/2010 Dumars zakontraktował rzucającego obrońcę Bena Gordona z Chicago i Charliego Villanuevę z Milwaukee. Obaj nie słynęli i nadal nie słyną z dobrej obrony, która od lat była znakiem firmowym Pistons. Koszmarna plaga kontuzji, która zdziesiątkowała skład sprawiła, że nowi gracze nie mieli zbyt dobrej okazji do pokazania się, a tym co pokazali, nie zachwycili. Pistons skończyli sezon z bilansem 27 -55 i jedyne co wywalczyli to wysoki numer w drafcie. Nawet gorsze od bilansu było to w jakim stylu Pistons grali - mało podań, wolno, bez pomysłu, smutek i żal ...
Pozytywem była druga młodość powracającego do Detroit weterana, Big Bena Wallace'a i gra pierwszoroczniaków, zwłaszcza wybranego w 2 rundzie draftu Szweda Jonasa Jerebko.
Co robić? Pistons mają wielu utalentowanych graczy, ale poza brakiem punktujących podkoszowych i dyskusyjnym talentem Rodney Stuckey'a (skądinąd walczącego i utalentowanego gracza) do rozgrywania, główny problem stanowi obecnie dublowanie pozycji i blokowanie młodych graczy przez weteranów. Ben Gordon grał najlepiej jak kontuzjowany był Rip Hamiltona a długi, chudy Austin Daye potrzebuje więcej gry, której nie dostanie grając jako zmiennik Taya Prince'a. O ile Rip i Tay są nadal w dobrej formie i mogą wiele wnieść, a może właśnie dlatego, zapewne zostaną sprzedani żeby umożliwić dalszą przebudowę. Jednak jak podkreślał i udowodnił Joe D, nie będzie oddawania za nic i każdy ruch musi przynieść drużynie wymierną korzyść.
Sezon 2010/2011 zaczął się od kolejnego (mam nadzieję) udanego draftu i wyboru Grega Monroe i Terrico White'a. White jest dla mnie enigmą, więc wstrzymajmy się z oceną. Co do Monroe, choć jego styl różni się od twardego stylu Pistons, osobiście jestem podekscytowany możliwościami, które stwarza jego obecność. O samym drafcie będę jeszcze pisał osobno, a tu krótkie podsumowania osiągnięć i oczekiwań w stosunku do Grega http://www.mlive.com/pistons/index.ssf/2010/06/detroit_pistons_select_georget.html i http://www.detroitbadboys.com/2010/6/25/1537786/the-hope-for-greg-monroe
I co dalej? Trudno powiedzieć. W obecnej sytuacji nikt nie jest nietykalny i o ile nadarzy się okazja spektakularnej wymiany, ktokolwiek może opuścić skład. Najmniej chętnie Pistons rozstaliby się z młodymi zawodnikami, jak Jonas Jerebko, Austin Daye, Rodney Stuckey, Monroe, ale wielki targ, który zaczyna się w NBA właśnie dzisiaj może przeorać krajobraz całej ligi i przetasować siły w wielu drużynach. Stay tuned!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz