Dawno temu w Detroit

... grał gość, który wyrastał na gwiazdę ligi i jej najbardziej elektryzującgo zawodnika. Wtedy Pistons nie odnieśli większych sukcesów, ale trudno przypisywać winę akurat jemu. Po 6 latach w Motown był częścią wymiany, dzięki której na horyzoncie pojawił się przyszły najlepszy defensor ligi B-B-Ben Wallace. Tymczasem nasz bohater, był przez lata  nękany kontuzjami,. Odbudował się już dobrze po trzydziestce i przeobraził w klasowego role playera - wszechstronnego, sprytnego gracza, który jest w stanie pomóc drużynie na wiele sposobów. I w sumie czemu miało być inaczej. Miał ogromny talent i był bardzo inteligentnym zawodnikiem. Teraz, w wieku lat 40 przeszedł na emeryturę. Chwile później, w jego ślady poszedł  Jason Kidd - kumpel, z którym razem wygrali na grodę dla debiutanta roku. Nie śledziłem jego kariery zbyt długo, ale pamiętam sezon 94/95, kiedy młody Grant Hill był jednym z moich ulubionych graczy. Wówczas jako rookie zebrał najwięcej głosów do meczu All Star w całej NBA!!! Wiadomo, był efektowny. Ale Grant Hill to ktoś więcej niż highlight reel. A nawet jakby tak było, to i tak warto popatrzeć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz