Przyszła miotła i ...

Pistons pokonali wczoraj Sixers w ostatnim meczu sezonu przed własną publicznością. Tym samym wyrównali tegoroczny rekord czterech zwycięstw z rzędu ... i zsunęli się na 7 (ex aequo z Wizards) miejsce w hierarchii draftowej. W środę jeszcze wycieczka na Brooklyn i sezon 2012/13 mamy z głowy.

Tymczasem Tom Gores spotkał się w weekend z zarządem i coachem, żeby wstępnie ocenić pracę, jaką wykonali Joe Dumars i Lawrence Frank. W rozmowie z przedstawicielami mediów, powiedział m.in., że traktował poważnie deklaracje o wejściu do play off i jest rozczarowany postawą drużyny. Dodał, że jest podekscytowany możliwościami inwestycji, które otworzyły się przed organizacją i zamierza wydawać na wzmocnienia. Zapytany o los GMa i coacha, odparł, że jak najszybciej dokona oceny i że obydwaj, jak również on sam, są odpowiedzialni za brak sukcesów.

Co do Lawrence'a Franka, trzeba mu oddać, że uporządkował stajnię Augiasza, którą była szatnia Pistons. Wprowadził hierarchię, jasne zasady i kulturę ciężkiej pracy. Wydaje się też, że mimo porażek nie stracił zaufania kluczowych graczy. Jednak będzie oceniany po bilansie, a ten jest gorszy niż w zeszłym sezonie. Decyzje dotyczące rotacji i strategii często wydawały się zbyt zachowawcze. Dopiero w drugiej połowie sezonu pozwolił więcej grać młodzieży. Może zabrakło komunikacji z przełożonymi. Jasny przekaz ze strony zarządu, że gramy ten sezon, żeby ocenić i dać doświadczenie żołtodziobom, a nie dla wyniku, inaczej ustawiłby sprawę. Ale Frank trzymał się weteranów, nawet gdy grali słabo. Nie wykorzystał też właściwie potencjału na pozycjach PG/SG. Rozumiem, że rozwój Brandona Knighta był priorytetem i bałagan w składzie nie ułatwił sprawy, ale pozostaje niedosyt. Dosyć dziwnie gospodarował też minutami Jonasa Jerebko, przykuwając go na dłuugo do ławy po słabym początku sezonu. Dobra gra Jerebko w ostatnich miesiącach każe przypuszczać, że była to zła decyzja. O niedostatecznym czasie gry Andre Drummonda, którego rozwój jest obecnie najważniejszy dla przyszłości i teraźniejszości drużyny, napisano już dużo. Wyglądało to tak, że wszyscy analitycy i komentatorzy wskazywali na niezwykłą produktywność Dre, a Lawrence Frank był ostatnim, którego ten argument przekonał. Potem przyszła kontuzja młodego centra i problemy rodzinne Franka, które wyłączyły go z pracy na 10 spotkań. Wierzę, że Lawrence Frank mógłby osiągnąć kilka dobrych rzeczy po letnich i przyszłoseoznowych wzmocnieniach. Ale jestem przekonany, że znaleźliby się tacy, którzy osiągnęliby więcej. Tyle.

Joe Dumars to unikalny przypadek. Przeszłe, ogromne sukcesy w Detroit i trudny do ocenienia wpływ okresu niestabilności własnościowej na możliwości operacyjne, sprawiają, że ciężko dokonać trzeźwej oceny jego pracy. Z tego powodu, korci, żeby powiedzieć: zatrudnijmy kogoś nowego, z czystym kontem i świeżym podejściem. Mamy młody zespół, zaczynamy nową drogę, niech odpowiedzialność weźmie za to ktoś bez bagażu przeszłości. Uważam, że takie podejście jest zasadne, o ile znjadzie się na rynku naprawdę dobry kandydat do zastąpienia Joe. Natomiast nie robiłbym zmiany dla zmiany. Dumars pozbył się w tym sezonie złych kontraktów, wybrał w drafcie Andre Drummonda i przygotował grunt pod przyszłe inwestycje. Nie jest w tak dużym stopniu jak coach odpowiedzialny za kiepski bilans. Oczywiście, bałagan w składzie to jego wina i poniekąd sprzątał sam po sobie. Ale jeżeli przed sezonem Tom Gores postawił mu za cel przygotować drużynę do przebudowy, on ten cel osiągnął. Kolejnym celem był postęp na boisku i to się nie udało. Trudno jednak nie widzieć potencjału młodych graczy i nie być optymistą co do ich możliwości rozwoju. To idzie w dużym stopniu na konto Joe D.

Tom Gores jest inwestorem, który zbił kapitał na przejmowaniu niedomagających biznesów i przekształcaniu ich w dochodowe przedsięwzięcia. Wygląda na prawdziwgo fana sportu, emocjonalnie zaangażowanego w to co robi. Cokolwiek zadecyduje, trzeba zdać sobie sprawę, że w jednej chwili nie odwróci losów drużyny. Może natomiast ustawić ją na drodze do długotrwałego sukcesu. Mam nadzieje, że on i jego sztab zdają sobie z tego sprawę. Można to zrobić na kilka sposobów, ale trzeba rozważnie zainwestować dostępne środki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz