Lawrence Frank is out



Lawrence Frank został zwolniony po dwóch sezonach. Pod jego kierownictwem Pistons zanotowali bilans 54 - 94. Podobno Lawrence Frank był kandydatem bardziej forsowanym przez Toma Goresa i jego sztab, niż Joe Dumarsa, który preferował Mike'a Woodsona. To tylko spekulacje, ale fani nie mają wglądu w zakulisowe procesy, więc niewiele więcej da się na ten temat powiedzieć. Woodson wykonał świetną robotę w Knicks, co nie znaczy, że w Detroit poradziłby sobie dużo lepiej niż Frank.


Ostatnio Frank wystosował ultimatum, w którym zwracał się do Toma Goresa, żeby gwarantował ostatni, czwarty rok jego kontraktu, albo go zwolnił. Był to desperacki ruch, obliczony na odejście "z twarzą", a nie osiągnięcie czegokolwiek. W zeszłym seoznie Pistons pod wodzą Franka mieli fatalny start 4 - 20.
Przyczynił się do tego lockout oraz nowy system gry. Potem Pistons grali dużo lepiej, tj. na miarę solidnego średniaka. W sezonie 2012/13 mieli kontynuować ten trend. Tak się jednak nie stało. Znów zaliczyli fatalny początek, a kiedy wydawało się, że jest lepiej, wszystko posypało się w lutym i marcu, kiedy zaliczyli katastrofalny bilans 1 - 13. Kontuzje, roszada w składzie, absencja coacha odegrały swoją rolę, co nie zmienia faktu, że Lawrence Frank nie osiągnął sukcesu w Detroit.

Tym samym Pistons znajdują się w sytuacji, do której wszyscy powinni  już się przyzwyczaić. Rozpoczynają poszukiwania ósmego coacha w kadencji Joe Dumarsa (jeden, George Irvine był już na stanowisku, kiedy Joe przejął stery). Sam Dumars był tym, który ogłosił zwolnienie Franka, co  wskazuje na to, że najprawdopodobniej dalej będzie zarządzał klubem.

“We thank Lawrence for his hard work and dedication, but we feel it is in the best interest of the franchise to make a change at this time,” Joe Dumars

Cóż, muszę się z tym zgodzić. Lawrence Frank uporządkował szatnię, poprawił kulturę pracy,  ale nie stworzył z grupy niedopasowanych elementów drużyny, która maksymalizowałaby swój potencjał. Zawiódł, ale nie był też sednem problemu. Teraz Pistons mają pole manewru, które pozwoli im dokonać inwestycji. Zatrudnienie coacha z charyzmą, autorytetem i kompetencjami będzie kolejnym wyzwaniem.
Hmm ... gdyby udało się sięgnąć po kogoś takiego jak Rick Carlisle. Pistons pod jego kierownictwem byli drużyną w przebudowie, która stale rosła w siłę. Ironią losu jest, że Dumars zwolnił tak dobrego trenera, żeby zrobić miejsce jeszcze lepszemu. Klęska urodzaju, he!? Teraz nam  to nie grozi, choć na rynku jest kilka ciekawych nazwisk. Jerry Sloan nie wydaje się realną opcją. Stan Van Gundy trochę bardziej, ale to również mało prawdopodobne. Były coach Blazers i niegdyś świetny obrońca w Seattle Nate McMillan, długoletni asystant Phila Jacksona w Lakers i również były świetny zawodnik, a obecnie asystent z Pacers Brian Shaw mogą być w zasięgu. Jest jeszcze wiele ciekawych nazwisk, ale to już temat na kolejną dyskusję.

Na razie, pożegnajmy Lawrence'a Franka. Osobiście robię to bez żalu, ale też bez szczególnego entuzjazmu. Powodzenia!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz