Zawieszka (aktualizowany!!!)

Stało się. Mamy lockout. Nic się nie będzie działo przynajmniej przez kilka tygodni. Potem,  może zaczną się negocjacje i z perspektywy przeciętnego fana, dalej dłuuugo nic się nie będzie działo. Właściciele klubów chcą równego podziału dochodów między ich i zawodników oraz twardego limitu na wydatki, tzw. hard cap, lub jak wolą to nazywać, flex cap. Wprowadzenie twardego limitu pozwoliłoby mniejszym klubom nawiązać walkę z organizacjami z dużych, bogatych miast, gdzie wpływy z różnych źródeł są największe. Obecny miękki salary cap ok. $58 mln jest przekroczony przez 3/4 drużyn, a najbardziej przez te na szczycie. Sprzyjają temu liczne wyjątki, które pozwalają podpisywać graczy po przekroczeniu limitu wydatków. Kolejny próg to luxury tax na poziomie ok. $70 mln. Po przekroczeniu tego limitu klub jest zmuszony płacić lidze równowartość owego przekroczenia. Wszystkie drużyny mistrzowskie ostatnich lat płaciły ten podatek.
Propozycje właścicieli i władz ligi zakładają, że założenia całej umowy miałyby się zmienić w kierunku przeniesienia na graczy większego ryzyka za pomocą powiązania większej części ich wynagrodzeń z wynikami, lepszych możliwości anulowania "złych kontraktów", likwidacji wyjątków płacowych, stworzenia preferencji dla klubów, które chcą zatrzymać swoje gwiazdy.
Generalnie podobają mi się te założenia. Rozgrywki byłyby bardzie nieprzewidywalne, wzmocniłaby się rola draftu i pewnie nie musielibyśmy więcej oglądać trzech typów tańczących na scenie w czerwonej poświacie i oparach dymu. Z drugiej strony gracze podkreślają, że kluby/właściciele mają źródła dochodu, których nie współdzielą z zawodnikami. Bronią się też, że to nie ich wina, że niektórym zaproponowano monstrualne kontrakty i nie spełnili oczekiwań. Jednak wiadomo, że tutaj działa prawo domina i kontrakty będą windowane bez bardziej restrykcyjnego limitowania ich długości i powiązania wynagrodzeń z wynikami. Pada też argument, że liga ma się bardzo dobrze, a takich wyników oglądalności nie było od czasów Jordana. Miejmy nadzieję, że obie strony wiedzą, że nie można zarżnąć kury znoszącej złote jajka i dogadają się jak najszybciej. Niestety oprócz sporu gracze - właściciele, toczy się spór w samej grupie właścicieli, a komisarz David Stern obiecał nowym potentatom, którzy nabyli kluby NBA, bardziej przyjazny system. Będzie więc walczył twardo chcąc przeforsować obiecane zmiany. Sam Stern niedługo przejdzie na emeryturę. Ciekawe, czy w tej sytuacji bardziej będzie mu zależało na strukturalnych zmianach w organizacji, czy zachowaniu jej dotychczasowego, niezłego wizerunku. Myślę, że o ile straty finansowe związane z lockoutem odegrają dużą rolę, Stern będzie chciał być tym, kto pchnie ligę na nowe tory. Presja niezadowolenia fanów uaktywni się dopiero kiedy zbliżające się rozgrywki będą poważnie zagrożone (wiadomo, że kibice bardziej zaangażowani już są niezadowoleni, bo nie mogą śledzić gorączki transferowej, ale ci i tak nie odwrócą się od NBA). Podobno strony umówiły się, że nie mogą sobie pozwolić na czekanie dwa miesiące zanim nawiążą kontakt, tak jak miało to miejsce w '99. Pierwsze rundy negocjacji mogą się więc rozpocząć już za dwa tygodnie. Zobaczymy co będzie owocem tych sprzeczności. Czym wcześniej tym lepiej.
Tymczasem przed nami długi okres wspominek, analiz, pomysłów na przyszłość, etc. Zaczynamy!!!

P.S.
Tutaj krótko i na temat o najważniejszych punktach spornych między właścicielami i graczami.
A tutaj podsumowanie strat, jakie mogą ponieść stacje telewizyjne jak również sama liga.
Będę tego posta uaktualniał kolejnymi artykułami nt. lockoutu. Tym razem wątpliwości, czy aby na pewno twardy cap służyłby małym klubom.
Tutaj długaśny list otwarty Davida Aldridge'a do obu stron.
Zapraszam na bardzo ciekawy materiał NY Times nt. ukrywania dochodów przez właścicieli klubów. Tutaj odpowiedź władz ligi.
A oto najodważniejsza do tej pory propozycja, założenia przez zawodników własnej ligi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz