Too Hard on Detroit?

Wiele gorzkich słów padło na temat obecnej sytuacji Pistons. Tym razem postarajmy się więc spojrzeć z innej strony. Pomijając turbulencje dotyczące sprzedaży drużyny, Pistons na dzień dzisiejszy wkraczają w sezon 2010/11 praktycznie z takim samym potencjałem jak przed rokiem + Greg Monroe+Terrico White+Tracy McGrady. Warto więc przypomnieć, że zanim kontuzje Ripa Hamiltona, Tay'a Prince'a, Willa Bynuma, Bena Gordona, Charliego Villanuevy rozbiły drużynę, Pistons byli solidnym składem z aspiracjami przynajmniej do 1 rundy play-off. Trauma fatalnego sezonu sprawia, że fani niecierpliwią się i chcieliby widzieć konkretne, a nie kosmetyczne zmiany w składzie. Jednak rok wspólnego doświadczenia, wkład pierwszoroczniaków i McGrady'ego, przy założeniu, że taka plaga kontuzji jak w zeszłym roku po prostu nie może się powtórzyć, powinny zaowocować wynikiem na miarę play-off i to nie z ostatniego miejsca na Wschodzie. Może być tak, że największa zmiana w stosunku do poprzedniego roku nastąpi w siłowni i na sali treningowej, gdzie powszechnie krytykowany Charlie V podobno wylewa litry potu, żeby udowodnić na co go stać. Rodney Stuckey zatrudnił dietetyka i również przepracował całe lato. Podobnie Will Bynum. Drugoroczniacy, a szczególnie Austin Daye, też nie próżnowali, a Ben Wallace ponoć jeszcze przypakował, choć aż trudno sobie wyobrazić, że można bardziej.
Oczywiście chętnie zobaczyłbym wymianę, która rozładuje tłok na skrzydłach i przyniesie do Motown solidnego, perspektywicznego podkoszowego. Jednak jeżeli nie będzie z kim handlować, Pistons nadal powinni być solidną drużyną. Spójrzmy na możliwą pierwszą i drugą/trzecią piątkę:
PG: Rodney Stuckey
SG: Rip Hamilton
SF: Tayshaun Prince
PF: Charlie Villanueva
C: Ben Wallace

PG: Will Bynum
SG: Ben Gordon, DeJuan Summers
SF: Tracy McGrady, Austin Daye
PF: Jonas Jerebko, Jason Maxiell
C: Greg Monroe

To jest dobry skład, a co więcej druga piątka, jakby się nie wyklarowała, będzie prawie tak dobra jak pierwsza, wnosząc też swoją unikalną wartość - Ben Gordon - punktowanie, w tym rzuty za 3, Greg Monroe - asysty i gra dla drużyny + punkty z trumny, Jonas Jerebko (może będzie wychodził jako starter) - waleczność, energia, dobitki i bieganie do kontr, Will Bynum - lepszy przegląd pola niż Stuckey i eksplozywność. A jest jeszcze Jason Maxiell, który w drugiej połowie sezonu imponował formą i grał często jako center. No i McGrady, który jest niewiadomą, ale jego obecność przynajmniej ułatwia ewentualny transfer Taya lub Ripa.
Bo wzmocnienie strefy podkoszowej jest potrzebne. Ben Wallace ma 36 lat, Jason Maxiell może grać jako center tylko przy korzystnych matchupach, a Charlie V dotychczas nie zapuszczał się często w pole 3 sekund, Greg Monroe, choć jest nominalnie centrem, słynie przede wszystkim z finezyjnej gry ofensywnej i celnych odegrań, a mniej z walki na tablicach (Greg był dobrym zbierającym i blokującym w Georgetown, jednak gra na poziomie zawodowym wystawi jego siłę fizyczną na o wiele większą próbę), Chris Wilcox niestety wniósł bardzo niewiele.
Mając to wszystko na uwadze, przy obecnym składzie, liczę na wynik trochę powyżej .500 lub nawet grę jak Milwaukee Bucks, którzy zagrali sezon ponad swój nominalny potencjał i wszyscy zaczęli się z nimi liczyć. Pistons powinni mieć nawet łatwiej, bo potencjał jest większy. Trzeba go tylko umiejętnie wykorzystać. To jest pierwszy krok na drodze od przeciętności do przynajmniej solidności. Dodanie potrzebnych elementów będzie kolejnym. Może Polish Hammer ... eee to chyba nierealne bo Magic go nie puszczą. Cóż, można pomarzyć, że obecność Detroit w Canal+ zwiększyłaby się diametralnie;-) Ale nie kierujmy się własnym interesem. Team first!!!
Tutaj trochę materiału z sieci http://www.hoopsworld.com/Story.asp?story_id=17112 i przedsezonowa analiza nadwornego pisarza Pistons Keitha Langlois http://www.nba.com/pistons/features/truebluepistons_100823.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz