7 - 7 The East is the Beast


Żeby być dobrą drużyną przeważnie trzeba dominować na swoim podwórku. Cóż, dalekie wyjazdy, mecze z drużynami, które widzi się raz do roku - do takiego zadania trudniej się przygotować. Tymczasem Pistons pozwolili sobie na porażkę we własnej hali z Wizards, a z Bucks w Milwaukee chyba zapomnieli się stawić na mecz.
  • Koniec serii! Przeciwko Wizards Andre Drummond po raz pierwszy w tym sezonie nie zaliczył double-double. 13 zbiórek i 8 pkt. W ostatniej akcji był przez chwilę wolny pod koszem i Reggie Jackson powinien go znaleźć. Byłby to wsad na podtrzymanie serii i przedłużenie nadziei na wygraną o dogrywkę. Przy okazji, Marcin Gortat aka Polish Hammer zdecydowanie zbyt śmiało poczynał sobie w środku. 
  • Marcus Morris daje z siebie wszystko -18 pkt, 9 zbiórek. Pod jego przewodnictwem Pistons zniwelowali straty. W ostatniej akcji nie trafił trójki z trudnej pozycji, po czym długo leżał na parkiecie z głową w dłoniach.
 
  • Mecz z Bucks był trudny do zniesienia. Szkoda, bo na niego czekałem. Pierwsze spotkanie o punkty z Gregiem Monroe, powrót Ersana Ilyasovy do Wisconsin. Przyjemnie było patrzeć na Monroe i jego naziemny styl. 20 pkt, 13 zb. - pod koszem robił swoje. Drummond rozpoczął nową serię zaliczając 15 i 15, ale nie miał dobrego meczu. W zasadzie wszyscy oprócz Stanleya Johnsona grali słabo. A obrona, która raz po raz zostawiała nie trafiającym z dystansu Bucks alejkę pod obręcz, była wręcz katastrofalna. W ataku stagnacja. 
  • Natomiast Johnson zdaje się coraz lepiej znajdować swoje miejsce na boisku. Dobrze atakuje z rogów obcinając się od linii końcowej i podejmuje coraz lepsze decyzje. Od początku widać, że dużo umie, ale nie jest w stanie tego poskładać. Raz za bardzo forsuje, następnie niepotrzebnie oddaje, jak już minął obrońcę. W jego przypadku problemem nie jest dostosowanie się do siły i szybkości na poziomie NBA, czy niedostatek umiejętności. Kwestia, żeby umiał odpowiednio wykorzystać to co już ma. Jak mu się uda, zobaczymy gracza, który buńczucznie zapowiadał walkę o tytuł debiutanta roku. Czekajmy cierpliwie. 


Zach Lowe napisał ostatnio, że Pistons mogą być o jedną wymianę od włączenia się w walkę na Wschodzie. Ławka jest strasznie cienka, jedna z najgorszych w lidze. Fani czekają na powrót Brandona Jenningsa, ale ten będzie po poważniej kontuzji. Po cichu liczymy też na rozwój Stanleya Johnsona, powrót Jodie Meeksa i lepszą formę niektórych zmienników. To może nastąpić i dać Pistons dodatkowy zastrzyk energii. Ale Wschód jest na razie lepszy od Zachodu. Z bilansem 0.500 Tłoki są poza pierwszą ósemką. Toronto, Washington, Charlotte, Indiana, Boston, New York - nikt tu już nie jest chłopcem do bicia. A Cleveland, Miami, Atlanta, Chicago mogą być poza zasięgiem. Przed młodymi Pistons stoi więc trudne zadanie, trudniejsze niż rok temu. W 2016 zapewne nie uda się wślizgnąć do play off z ujemnym bilansem, a 41 - 41 też może nie wystarczyć. Do roboty! Deeetroit Basketbaaall!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz