5 - 2 Warriors came out to play



... like they always do. Sposób w jaki Warriors rozprawiają się z przeciwnikami jest nieporównywalny do niczego, przynajmniej w ostatnich latach. Statystycznie ich dominacja plasuje się na poziomie Chicago Bulls z sezonu 95/96, przez co już pojawiają się pytania, czy mogą pobić ich rekord 72 zwycięstw. Rzucają średnio prawie 115 pkt, a oddają 97. Wygrali z Memphis różnicą 50 pkt, a Steph Curry sam buja w chmurach i naprawdę ciężko ściągnąć na ziemię. Wczoraj Kentavious Caldwell - Pope i cała obrona Pistons dała radę ograniczając Curry'ego do 22 pkt (najmniej w sezonie). Ale GSW mają taką głębię składu, że nie muszą polegać na wyczynach Stepha. Harrison Barnes, Andre Iguodala, Leandro Barbosa z przyjemnością przejęli ciężar gry. Było to spotkanie czołowych drużyn Wschodu i Zachodu ... jak to dziwnie brzmi! Pistons potwierdzili swój status walcząc do końca i dwukrotnie dochodząc na 4 punkty. Na więcej nie było ich stać.
  •  Andre Drummond zaliczył kolejne double - double 14 pkt, 15 zbiórek, ale obrona GSW zmusiła go do walki o każdą piłkę.
  • Stanley Johnson pokazał się w odpowiednim momencie. Jego 20 pkt (9/14) i 7 zbiórek w meczu back-to-back pomogło nieco zneutralizować wpływ ławki Warriors. Nieco ... 
  • Marcus Morris i KCP nie są specjalnie skuteczni, ale grają równo. KCP daje dużo energii i dobrą obronę na obwodzie, Morris specjalizuje się w półdystansie i pokazuje twardość w defensywie. Nie schodzą poniżej przyzwoitego poziomu - kilkanaście punktów, parę zbiórek, asyst. Wyrastają  na idealnych, wszechstronnych graczy zadaniowych. Keep it up!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz