Karuzela z trenerami ...

... a raczej kandydatami na trenera Pistons, powoli zaczyna się kręcić. Ale nie chcę się bawić w oceny i spekulacje. Mam za małą  wiedzę. Owszem, w przypadku coachów z doświadczeniem, jak Nate McMillan, który wczoraj spotkał się z Joe Dumarsem i zarządem, mogę się wypowiedzieć. Ale czy to znaczy, że znany trener będzie lepszy? Pistons ponoć preferują  byłego zawodnika i kogoś z doświadczeniem. OK, ale nie zapominajmy, że musi to być przede wszystkim ktoś kompetentny. Nie należy z zasady unikać kandydata mniej doświadczonego. No i nie można wykluczyć, że ktoś z grupy asystentów, jak Mike Budenholzer, David Fizdale, Kelvin Sampson, czy Brian Shaw po prostu okaże się najlepszy. Pamiętajmy, że Chuck Daly, zanim został coachem Tłoków, miał niecały rok doświadczenia na stanowisku i bilans 9 - 32 w Cleveland, skąd został zwolniony. Cóż, w procesie wyboru coacha, szczególnie jeżeli nie jest się drużyną z elity i nie można przebierać wśród największych nazwisk, jest tyle uwarunkowań niedostępnych dla fanów, że ciężko dokonać rzetelnej oceny kandydatów. Cieszył bym się z wyboru McMillana, bo wiem, że jest kompetentny, konsekwentny i potrafi nadać tożsamość drużynie, czego w Detroit nie było już od ładnych kilku lat. Natomiast, czy w grupie mniej znanych postaci nie kryje się jakiś As? Chcąc nie chcąc, ocenę trzeba pozostawić Joe Dumarsowi. Na rozmowy z asystentami w sztabach drużyn walczących w play off trzeba będzie poczekać. Pistons chcą przeprowadzić ten proces bardzo solidnie. Z drugiej strony, wiele drużyn ma wakaty na pozycjach głównego coacha, więc efektywność działania może okazać się wysoce porządana.

Z ostatniej chwili!! Z inicjatywy właściciela Toma Goresa, Pistons zamierzają zatrudnić w roli doradcy ... Phila Jacksona. Ma to być umowa na czas przeprowadzenia procesu wybory nowego coacha. Co więcej, Jackson nie będzie pobierał wynagrodzenia i traktuje swój wkład jako przysługę dla przyjaciela Toma Goresa. Pierwsze pytanie, jakie się nasuwa, co na to Joe D? Na pewno nie będzie publicznie narzekał, ale czy to znaczy, że jego pozycja jest zagrożona? Nie sądzę. Głos kogoś tak doświadczonego i utytułowanego może pomóc. Co więcej, Dumars wyrobił sobie reputację niecierpliwego zwierzchnika, więc jeżeli autorytet Jacksona przekona utytułowanego kandydata, do przyjęcia ryzykownej roli głównego coacha w Detroit, tym lepiej. Natomiast rozwój wydarzeń stoi w sprzeczności z niedawnymi przeciekami, jakoby po zaangażowaniu w wybór poprzedniego coacha, Tom Gores miałby tym razem oddać całą władzę w ręce Dumarsa. Cóż, jeżeli Gores chce aktywnie uczestniczyć w tym procesie, dobrze, że posiłkuje się autorytetem Jacksona. Jednak pozostają wątpliwości co do podziału władzy i odpowiedzialności w klubie. Co by nie mówić o Dumarsie, oczyścił  cap space, dobrze wybrał w drafcie i ustawił drużynę w pozycji do odbudowy. Dwa lata temu Tom Gores zatrudnił w roli doradcy Dave'a Checkettsa, który pomagał przy wyborze coacha. Wybór padł na faworyta Toma Goresa, Lawrence'a Franka. Teraz doracą ma być Jackson, który, przy okazji, nie jest zbyt popularną postacią wśród fanów Pistons. Mam nadzieję, że wyjdzie nam to na dobre. Robi się ciekawie. Stay tuned!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz