Reset niezupełny

W sezonie 2011-12, o ile ten w ogóle nastąpi, czeka nas zapewne przebudowa i nowy początek. Coach Frank już oświadczył, że zaczynamy od nowa i każdy będzie miał szansę się wykazać w nowym systemie. Najważniejsze jednak kim będzie ten "każdy". O ile bardzo chciałbym widzieć rozwój Jonasa Jerebko, Austina Daye'a, Brandona Knighta i Grega Monroe, o tyle mam świadomość, że piątka złożona z tych graczy byłaby dobra do oglądania, ale nie zwyciężania. Tayshaun Prince i Tracy McGrady są wolnymi agentami i prawdopodobnie żaden z nich nie wróci do Motown. Nikt z młodych nie zrekompensuje straty doświadczenia, wszechstronności i talentu, który posiadają Tay i T-Mac. Dlatego, być może, byłoby rozsądnie starać się zatrzymać jednego z nich za niezbyt wygórowaną cenę. Oczywiście w grę wchodzi chęć podporządkowania się nowemu coachowi i gry w przebudowującej się drużynie. Prince robił swoje, ale w ostatnim sezonie ciągle wyglądał na niezadowolonego. McGrady przeciwnie, zachowywał optymizm w najcięższych sytuacjach, ale i on nie uniknął starć z Johnem Kuesterem i grzał ławę w fazie agonalnej tego co nazywamy katastrofalnym sezonem 2010-11. O ile więc żaden z nich nie wykaże szczerej chęci powrotu, nie warto starać się ich skusić pieniędzmi. W zamian można by przeznaczyć środki na pozyskanie dobrego podkoszowego i dodać kogoś, kto spełniłby rolę T-Maca z minionego sezonu. Może wiecznie młody Grant Hill ...?
Przy całym zapotrzebowaniu na doświadczonych graczy, Pistons przede wszystkim potrzebują dobrych graczy. Daye, JJ, Monroe, Knight mogliby częściej przebywać razem na boisku jeżeli towarzyszyłby im ktoś taki jak np. Andre Iguodala. Zawodnik młody, ale u szczytu swojej kariery, wciąż głodny sukcesów. Jeżeli byłby to gracz podkoszowy, tym lepiej. Jeżeli nie,  frontcourt trzeba by wzmocnić solidnym weteranem, który pomógłby Gregowi Monroe. Wątpię żeby Tłokom udało się skusić kogoś z najlepszych wolnych lub zastrzeżonych agentów pośród podkoszowych. Marc Gasol, Tyson Chandler, Nene Hilario, DeAndre Jordan, Samuel Dalembert albo pozostaną w swoich drużynach, albo będą szukać szansy w walce o mistrzostwo. Jednak przewiduję, że Pistons pod kierownictwem Toma Goresa przynajmniej będą starali się być aktywni na rynku wolnych agentów, więc kto wie, a nuż i do nas uśmiechnie się szczęście. Większe szanse upatruję w wymianach, ale tu trudno coś przewidzieć. Można się spodziewać, że Rip Hamilton, który bodaj trzy razy był już o krok od opuszczenia Motown, znajdzie nowego pracodawcę. Może wreszcie Utah w wymianie za Mehmeta Okura...? Chciałby się powiedzieć Paula Millsapa, który pod względem charakteru, wieku i stylu gry byłby idealny dla Tłoków, ale nie jestem przekonany, że dla Jazzmenów będzie to opłacalna wymiana. Tak, czy inaczej, Hamilton powinien odejść. Skompromitował się w zeszłym sezonie i jedynym powodem jego pozostania w zespole mogłoby być pozbycie się Bena Gordona, na co się nie zanosi, a i to chyba nie byłby powód wystarczający.
Tom Gores, Joe Dumars i Lawrence Frank do znudzenia powtarzali jak ważny jest charakter i nastawienie graczy, którzy będą budować nowych Pistons. Ale ten proces potrwa. Niewykluczone też, że aby pozbyć się złego kontraktu, Tłoki rozstaną się z wartościowym graczem. Optymistyczne jest, że przynajmniej możemy liczyć na dużą aktywność w sezonie transferowym, kiedykolwiek ten nastąpi. A wtedy sytuacja będzie dynamiczna i może dojść do zaskakujących rozwiązań. To co najbardziej prawdopodobne to zatrzymanie obiecujących młodych, Monroe'a, Jerebko, Knighta. Równie prawdopodobne, że Pistons wciąż będą mieli kilku przepłacanych graczy. Ciągle liczę na to, że ben Gordon się odnajdzie, ale Charlie Villanueva raczej nie rokuje. Nie mam też wielkich złudzeń co do Jasona Maxiella.
Zadanie na kolejny sezon, najchętniej 2011-12, to stworzyć drużynę, w której pozytywy w końcu przeważą i która, m.i.n w oparciu o rozwój młodych graczy, wypracuje zespołowy, defensywny styl, tak miły dla oka robotnika z Detroit ;-))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz