- Will Bynum nie powąchał parkietu do tego spotkania. Lawrence Frank przyznał uczciwie, że ceni Willa, ale po prostu nie może mieć szerszej rotacji w backcourt, bo zaszkodziłoby to drużynie. Wczoraj, szczególnie wobec kontuzji Rodneya Stuckey, ale także wobec problemów Bena Gordona, Will dostał swoją szansę. Jak zwykle zagrał z poświęceniem i energią, zdobywając 10 pkt w niespełna 16 minut. Nie był jednak w stanie odwrócić losów spotkania, a dobra defensywa Bulls dostosowała się do jego gry, tak jak wcześniej do BG.
- Damien Wilkins pokazał, że warto na niego stawiać, nie tylko w obronie, ale również w ataku. Kilka ładnych akcji na półdystansie, 10 pkt, 3 zbiórki, 3 asysty, 2 przechwyty w prawie 30 minut. Może nie robi to wielkiego wrażenia, ale Wilkins jest twardy, nie piopełnia strat i podejmuje właściwe decyzje. Dobry ruch Joe D!!
- Greg "Moose" Monroe potwierdza, że trzeba się z nim liczyć. 19 pkt (8/15), 13 zbiórek, 5 asyst i blok. Biorę takie statystyki w ciemno any day, all day!! A nie miał łatwych przeciwników. Jonas Jerebko walczył i dołożył swoje, ale nie był taką siłą jak Łoś.
- Mimo problemów drużyny w ofensywie, Austin Daye nie pojawił się na parkiecie. Po kiepskich występach w pierwszych meczach, Lawrence Frank odciął go z rotacji. W przebudowującej się drużynie, jaką są Pistons, Daye będzie miałby szansę wrócić na parkiet, jeżeli dobrze zaprezentuje się na treningach. Problem w tym, że wobec napiętego grafiku, nie będzie zbyt dużo czasu na trenowanie. Tak czy inaczej, na razie nie mam z tym problemów, a decyzja coacha, żeby skrócić rotację wydaje się właściwa. Charlie Villanueva zaliczył 5 bardzo kiepskich minut.
P.S.
Na pocieszenie, Łoś Dominator:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz