Po fiasku kolejnych "rozmów ostatniej szansy", liga właśnie odwołała
pierwsze dwa tygodnie sezonu. Podobno ze strony właścicieli była wola
żeby dobić targu i podobno rozmowy nie ugrzęzły nawet na kwestii
podziału dochodów, tylko na rozwiązaniach systemowych dot. luxury tax, długości umów gwarantowanych, wysokości umów w ramach mid level exception, choć akurat w tej kwestii osiągnięto jakiś kompromis. Podatek od luksusu, który, jeżeli zaostrzony, działałby jak hard cap,
nakładając, wg. propozycji ligi, aż 400% stawkę za przekroczenie
najwyższego progu, pozostaje główną, obok podziału dochodów, kością
niezgody. O ile strony zbliżyły się w procentowym podziale dochodów, to
warunkiem ustępstw ze strony graczy było zachowanie zasad starego
systemu, na co liga nie chce się zgodzić.
I tak obie strony
rozeszły się do swoich narożników, a wobec perspektywy strat
finansowych, stanowisko ligi może się zaostrzyć, co uniemożliwi
kompromis. W najgorszym razie czeka nas walka na wyniszczenie, czyli
przeczekanie i wywarcie na zawodników presji finansowej, która zmusiłaby
ich do zaakceptowania warunków gorszych niż te obecnie proponowane.
Bardziej pozytywny scenariusz, to podtrzymanie negocjacji i docieranie
się, zanim straty finansowe okażą się naprawdę dotkliwe.
Tymczasem
proponuje to olać i zająć się bardziej produktywnymi rzeczami. A nuż
rozczarowanie fanów zmotywuje strony do większego wysiłku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz