Daye comes to light

Pistons niestety przegrali z Heat. Należałoby się tego spodziewać, ale postawa drużyny sprawiła, że zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Heat prowadzili prawie cały mecz, ale Tłoki trzymały się krótki dystans 3-10 pkt. Hustel level był naprawdę imponujący, a najskuteczniejszym zawodnikiem w ofensywie był Austin Daye, zdobywca 28pkt. w 30 minut, w tym autor 4/8 trójek. Daye podobno sprowadził do Detroit swojego trenera, z którym pracował w offseason, żeby ten pomógł mu odzyskać pewność siebie. Wczoraj rzucał, nie dryblował za dużo i piłka go nie parzyła, choć niestety stracił skuteczność w końcówce. Co zaskakujące, zrobił też kilka ładnych przechwytów na LeBronie. Na razie mamy przełamanie, zobaczymy co ze stałością. Cała drużyna zagrała dobrze. Damien Wilkins wyszedł w pierwszej piątce za Tay'a Prince'a i pokazał, że może być pożyteczny, nie tylko w defensywie (przeważnie na LeBronie), ale i w ataku. Greg Monroe odbił się po bardzo słabym występie przeciwko OKC zaliczają double-double (20-10) na świetnej skuteczności z gry 8/14. Jonas Jerebko dobrze walczył na deskach, biegał do kontr i robił wszystkie te małe rzeczy, a Ben Wallace tak dobrze grał w defensywie w pierwszej kwarcie, że Lawrence'owi Frankowi trudno było go zdjąć z boiska. Wyglądało bardzo dobrze, ale nie starczyło, choć zabrakło niewiele. Pistons prowadzili trzema po trójce JJa na półtorej min przed końcem, a potem rozgrywający dobry mecz Brandon Knight, nie trafił dwóch wolnych. Mieli jeszcze szansę objąć prowadzenie w ostatniej minucie, a The Palace zrobił się gwarny jak przed kilku laty. Keep it up guys!!

Rodney Stuckey i inne dobre chłopaki...

... pokonali, zmęczonych bo zmęczonych, ale Portland Trailblazers. A Stuckey zrobił tak:

Cóż, niestety to był koniec miesiąca miodowego, Stuckey'mu odnowiła się kontuzja a Pistons zostali rozgromieni w Oklahoma City. Wobec kontuzji Willa Bynuma i absencji Bena Gordona, spowodowanej problemami osobistymi, jeszcze więcej minut otrzyma nowo podpisany ze stowarzyszonego z Pistons klubu D-League Fort Wayne Mad Ants, Walker Russell Jr. Russell jest typowym grinderem. Gra twardo, z poświęceniem i wie jak grać. Szkoda, że kiedy wrócą Stuckey, Bynum i Gordon, pewnie zostanie z powrotem odesłany do D-League. Mam nadzieję, że swoją grą z Pistons przynajmniej wywalczy sobie w przyszłości miejsce w składzie innej drużyny NBA.
Co do wczorajszego pogromu, a raczej na jego marginesie, pogodziłem się już ze strategią docierania młodzieży i tankowania w drafcie. Ale zastanawiam się, czemu Pistons nie wykorzystali przynajmniej jednego z dwóch do niedawna wolnych miejsc w składzie na sprowadzenie kolejnego zawodnika, najchętniej wysokiego. Patrząc wczoraj na Cole'a Aldricha, przypomniało mi się, że został ostatnio wymieniony na stronie Hoopsworld jako gracz pogrzebany na końcu ławki. Można też było podpisać Kyrylo Fesenko. Takie ruchy niewiele by zmieniły w naszej pogoni za dobrym numerem w drafcie, ale drużyna przecież chce i stara się wygrywać, więc ktoś, kto może zapewnić kilka zbiórek więcej i rozdać parę fauli, mógłby się przydać. Z drugiej strony mamy Vernona Macklina, który jeszcze za bardzo nie powąchał parkietu i pojawia się w końcówkach, kiedy już jest pozamiatane, tak jak wczoraj. Natomiast co do samej rotacji i jej zawężenia nie mam zastrzeżeń. Po prostu nie za bardzo jest kim grać, choć w kwestii zgrania jest jeszcze wiele do zrobienia i progres jest jak najbardziej możliwy.

Dlaczego jest tak dobrze, skoro jest tak źle

Wczoraj Pistons zdecydowanie przegrali z Grizzlies po meczu jak z lat 80 tych. Sędziowie używali gwizdków bardzo oszczędnie, a silni i grający atletycznie gracze z Memphis mogli sobie na dużo pozwolić. W sumie chciałbym, żeby Tłoki były taką drużyną - grającą twardo, zespołowo. Tymczasem w III kwarcie Detroit  udało się odpowiedzieć i prowadzenie Grizzlies spadło do jednocyfrowego. Pary nie starczyło już jednak na IV kwartę. A w zasadzie nie pary, tylko jakości. Właśnie, Pistons powoli budują synergię, która pozwoli im, jako zespołowi, grać na wyżynach swoich umiejętności. Mają dobrego trenera, młodych graczy z potencjałem, ale to jest dopiero zaczynek nowej jakości. Na razie, trzeba się pozbyć jakichkolwiek złudzeń, co do pozytywnego bilansu w tym sezonie. Warto natomiast patrzeć jak Monroe, Knight, Jerebko docierają się i jak/czy Ben Gordon wychodzi z impasu. Charlie V. jest cały czas kontuzjowany, więc na niego nie ma na razie jak patrzeć. Przyjmując taką perspektywę, ten sezon jest zdecydowanie ciekawszy niż poprzedni. Drużyna gra szybciej, bardziej widowiskowo, z większym zapałem i przynajmniej mamy świadomość, że jest obserwujemy początek nowej ery, a nie stan zawieszki. Perspektywa odbudowy przez draft staje się coraz bardziej realna. A propos, na ZP1 pojawił się ostatnio artykuł o moim faworycie w wyścigu do frontcourt Pistons. Thomas Robinson był dotychczas klasyfikowany tuż za Top 5, ale systematycznie pnie się w górę większości rankingów. Prawdopodobnie nie przeskoczy jednak  Anthony'ego Davisa, Harrisona Barnesa, Jareda Sullingera, czy, co rozumiem, ale z czym się nie zgadzam, Andre Drummonda. Pistons spokojnie powinni mieć 5 pick w drafcie, a jeżeli im się poszczęści, którykolwiek z wyżej sklasyfikowanych też będzie difference makerem. A więc, wybierzmy przyszłość ;-))

Cierpliwości ...

... chce nas nauczyć Joe Dumars, Detroit Pistons menedżer. W opublikowanym niedawno na stronie Pistons.com artykule, nadworny pisarz klubu, Keith Langlois, streszcza ogólną strategię Joe D. W skrócie: wspomagać rozwój młodych, nie wykonywać pochopnych ruchów, przygotować się dobrze do draftu, żeby łyknąć kolejnego gracza z potencjałem a'la Greg Monroe, czy Brandon Knight. Trudno się nie zgodzić z tym podejściem. O ile bardzo chciałbym widzieć zwycięstwa, to jeszcze bardziej chciałbym wiedzieć, że Pistons są na drodze w kierunku budowy contendera na długie lata. Mój problem z taką postawą odnosi się jednak do przeszłości. Czy na pewno droga do przebudowy musiała prowadzić przez oddanie Chauncey Billupsa i zainwestowanie w Bena Gordona i Charliego V? Nie chodzi o to, że Billups musiał zostać, tylko o to, jak wykorzystano cap space z jego wymiany. A jeżeli by został, czy drużyna nie wyglądałaby lepiej przebudowując się jak San Antonio, gdzie starzejący się weterani stopniowo oddają pole starannie wybranym młodym? Z tradem Billupsa, czy bez, to mogło wyglądać lepiej. Nie wiemy jak dużą rolę odegrał w tym przeciągający się proces sprzedaży drużyny. Ale nie można zdjąć z Dumarsa winy za podpisanie Bena i Charliego. Ta decyzja była dokładnym zaprzeczeniem strategii konsekwentnej i stopniowej budowy nowych fundamentów, którą Joe D teraz propaguje. Dlatego daję mu, kredyt zaufania, ale warunkowo. Tymczasem rozsiadam się wygodnie na kanapie, obserwując jak zmierzamy do czołówki draftu. Akurat w wybieraniu dzieciaków z college'u szło Dumarsowi dobrze w ostatnich latach. Czekamy.

Houston mamy problem !!

Samolot z drużyną Tłoków na pokładzie lądował awaryjnie w Houston, gdzie wieczorem czeka nas mecz z Rockets. Podobno zgłoszony awarię podwozia. Lądowanie przebiegło jednak normalnie, jedynie w asyście ekip ratunkowych i wozów strażackich.
* * *
Niestety, prawdopodobnie z powodu tych turbulencji, Pistons nie dali rady Rockets. Ben Wallace wyszedł w pierwszej piątce obok Grega Monroe i obaj grali jakby byli pod 40kę. Dawali się przepchnąć Luisowi Scoli i Samowi Dalembertowi, byli nieefektywni w ofensywie. Ok, może od Big Bena nikt tego nie oczekuje. Co do Grega, to cóż, takie mecze się zdarzają. Jemu i tak rzadko, szczególnie biorąc pod uwagę młody wiek. Na osłodę, trzeba dodać, że zebrał 11 piłek i rozdał 6 asyst. Jonas Jerebko też nie był specjalnie efektywny wchodząc z ławki. Za to wygląda na to, że Tayshaun Prince powrócił. Świetny koniec pierwszej kwarty, kiedy najpierw trafił trudnego fade away'a, a potem, na 0.6 sekund do końca, wykorzystał, że Rockets nie wrócili  do obrony, zaczekał aż piłka, po długim wyrzucie Monroe'a, odbije się w pobliżu kosza i szybko zadunkował przed upływem czasu. Podobnie było na koniec trzeciej kwarty.
Dobrze wyglądali też Ben Gordon i Brandon Knight. BG, czy wpada i czy nie wpada, gra aktywnie w defensywie i opinia, że jest dziurą po bronionej stronie parkietu jest już od dawna nieaktualna. Oczywiście jest niewysoki, ale wczoraj np. zaliczył 2 bloki. Keep it up BG!! Rodney Stuckey po raz kolejny wszedł z ławki i też nie zawiódł. Grał dobrze w obronie i ... uwaga!! trafiał trójki.

Niestety ...

... z serii nici. Golden state wywieźli swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo z jaskini lwa pustawego The Palace. W sumie niezły mecz, bez wielkich błędów w defensywie, ale:
  • Jonas Jerebko, który generalnie zaliczył niezły występ nie odzwierciedlony w statystykach, nie był w stanie ustać Davidowi Lee (24 pkt, 10/12). 
  • Tayshaun Prince odzyskał skuteczność (20 pkt, 8/15), ale nie był w stanie odwrócić losów mezu.
  • Nie wykorzystywać Grega Monroe w post up w czwartej kwarcie to grzech!! Monroe znów zagrał wielki mecz (25 pkt, 6/12, 8 zbiórek). Nie widzę powodu, żeby ktokolwiek, może oprócz Bena Gordona (wczoraj 15 pkt, 6/12), oddawał więcej rzutów niż Monroe. Po prostu Łoś z konta 45, na piątym metrze jest zdecydowanie najlepszą bronią w ofensywie Pistons. Może trafić nad obrońcą, minąć czy sprytnie odegrać. Po raz kolejny jestem pod wrażeniem. w zeszłym sezonie miał stawiać zasłony i rolować do kosza - wywiązywał się z tego znakomicie. W tym dostał więcej trudniejszych zadań - nie ma problemu. Po raz kolejny przerasta oczekiwania odnajdując się tym razem jako główny, żeby nie powiedzieć, jedyny gracz post up i pierwsza opcja w ofensywie.
I tak to było. Niestety w czwartej kwarcie intensywność niskiej piątki Warriors sprawiła, że oderwali się i odjechali na bezpieczny dystans.

Mamy to!!

Mecz się jeszcze nie skończył, ale Detroit prowadzi 20 pkt. na 3:30 do końca. Tym razem Greg Monroe dostał pomoc od prawie wszystkich kolegów, a Brandon Knight (13pkt., 10 zbiórek!!!) z tej samej klepki trafił dwie ważne trójki, czym wybił Rysiom z głowy marzenia o skutecznym powrocie do gry. Brandon, przy swojej drobnej posturze, zalicza średnio prawie 4 zbiórki - to tyle co Charlie V. w zeszłym sezonie ;-)) Jak już pisałem, Knight traci sporo piłek i nie zawsze podejmuje dobre decyzje, ale trzeba podkreślić, że ma polecenie nakręcać tempo, co w naturalny sposób czyni go bardziej podatnym na straty. Natomiast repertuar ruchów w ofensywie, zaciętość i czasem wręcz bezczelność w atakowaniu obręczy są imponujące. Z Cats zrobił parę naprawdę nieprawdopodobnych akcji, a w kolumnie "TO" zaliczył 0. Tak trzymać!! Jonas Jerebko zaczął z wysokiego C, a potem jeszcze dołożył dwie trójki, żeby wyrównać swój rekord punktowy - 22, przy doskonałej skuteczności 9/12 i 9 zbiórkach. Bardzo liczę na powrót skuteczności ofensywnej JJ'a.
A, no i Bobcats są naprawdę słabi i dodatkowo jeszcze bardziej osłabieni kontuzjami. Ale Pistons to wykorzystali. Dobrze dzielili się piłką, wygrali walkę na deskach i zaaplikowali przeciwnikom dawkę zbilansowanej ofensywy. Po bronionej stronie parkietu, Byron Mullens, który jeszcze niedawno występował w D-League, miał zdecydowanie za dużo swobody. Ale oprócz niego i Kemby Walkera, Bobcats nie mieli nikogo, kto wziąłby na siebie ciężar gry w ofensywie. Teraz dzień przerwy, a potem Golden State u siebie. Może mały winning streak ...?

Monroe na rekord, ale nie udało się przeskoczyć przez Kozły

Pistons przegrali szósty raz z rzędu i mają bilans 2:9. Z Milwaukee byli blisko, głównie za sprawą rekordowego występu Grega Monroe - 32 pkt, 16 zbiórek, 2 przechwyty, 2 straty i blok w niespełna 40 minut. W historii klubu tylko dwóch graczy, Grant Hill i Dennis Rodman, miało mecze na poziomie 32 pkt. i 16 zbiórek. Monroe, w wieku 21 lat, jest też piątym najmłodszym graczem, który zanotował takie statystyki.  Szybsi od niego byli tyko Lebron James, Shaquille O'Neal, Amar'e Stoudemire i Joe Johnson. Od samych statystyk nawet bardziej imponujące jest jak Monroe zdobywa punkty. Wszyscy liczyli na jego postępy, ale, chociaż takie mecze nie są normą, można mówić o wielkim kroku naprzód. Greg regularnie i do bólu skutecznie trafia z piątego metra i to nie tylko otwarte jumpery, ale z obrońcą przed twarzą. Używa fake'ów, żeby przeciwnik się od niego odkleił i trafia, nie odrywając się za bardzo od parkietu - coś a la Zach Randolph. Jeżeli obrona koncentruje się na zwodzie rzutowym, atakuje kosz. Nie, nadal nie jest wielkim atletą, ale ma szybki pierwszy krok i umie wykorzystać swoje ciało, żeby chronić piłkę i przygotować lay up. Jak to nie działa, jest w stanie uwolnić się, znów zadziwiająco szybkim, piwotem i/lub wykonać dodatkowe zwody pod koszem, jeżeli trzeba. Wczoraj robił to cały wieczór, z imponującą skutecznością (12/16 z gry, 8/8 z linii) i przeciwko dominującemu fizycznie, świetnemu obrońcy, jakim jest Andrew Bogut. Już za chwilę mecz w Charlotte i mam nadzieję, że będzie robił to samo. Niestety, nie otrzymał wystarczającej pomocy od kolegów. Brandon Knight zagrał dobry mecz, a w pierwszej kwarcie obserwowaliśmy jak z Monroe'm ciągną całą drużynę. Potem przycichł, ale koniec końców, zaimponował skutecznością - 20 pkt, 7/9 z gry i 4 na 4 z linii. Dobry występ przyćmiło 5 strat, ale to powinno się poprawić. Rodney Stuckey wszedł z ławki, ale był mało skuteczny. Ben Gordon był jednak super nieskuteczny (3/14), a Tayshaun Prince (6/17) wyglądał jakby zaraz mieli go odwieźć do szpitala. Podobno Tay był kontuzjowany. Nie wiem czy to się jeszcze ciągnie. Jeżeli tak, to trzeba mu dać trochę odpocząć. Jeżeli nie, mam nadzieję, że to tylko braki w przygotowaniu i proces dochodzenia do formy. Jonas Jerebko miał problemy z faulami i był zupełnie niewidoczny.
Bucks nie są dobrą drużyną i byli w zasięgu, ale mają zgrany zespół, który choć nie wygrywa często, może zagrozić każdemu. Są o stopień wyżej niż Tłoki i to widać. Bobcats to podobny team. Czy uda się dzisiaj przełamać złą passę. Nie liczę na to, ale mam nadzieję. Stay tuned!!

Wielkieś mi uczynił pustki w domu moim ...

... kibicu Detroit Pistons tym zniknieniem swoim. A ci, którzy nie zniknęli muszą czuć się naprawdę źle. Pistons starają się w defensywie, próbując nadrobić braki wzrostu. Czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej. Ale w ataku nie grają nic. Nie chodzi o to, że stoją, tylko, że nie trafiają, obwodowi robią straty i naprawdę ciężko się na to patrzy. Ja odpadłem... Jedyny jasny punkt wczoraj przeciwko Bulls to Greg Monroe, który m.i.n  miał 6 asyst - najwięcej w drużynie. Brr...
* * *
Niestety, jak można było przypuszczać, wizyta Mavs w the Palace też nie przyniosła pozytywnego przełomu. Naprawdę zacząłem doceniać Rodneya Stuckey, bo pod jego nieobecność Tłoki nie mają żadnej stabilności w backcourt. Knight i Ben Gordon, poza tym, że niewysocy, tracą dużo piłek. Po części wynika to z procesu uczenia się nowego sytemu, ale tylko po części. Will Bynum, choć wczoraj skuteczny, ze swoją energią, też nie jest czynnikime stabilizującym. A tego jednak wymaga się od rozgrywających. Problem też w tym, że nawet jak Knight i Bynum grają przyzwoicie, większość punktów Pistons zdobywają po grze 1 na 1, bez asyst, a to zły znak. Oglądałem ostatnio kilka meczów słabszych drużyn i na teraz chciałbym żeby Pistons mieli na PG kogoś takiego jak Luke Ridnour czy DJ Augustin. Gracze nie spektakularni, ale wywiązujący się poprawnie ze swoich zadań. Mam nadzieję, że Knight wyrośnie na kogoś lepszego, ale na razie, z racji braku doświadczenia, nie ma przynajmniej tej niezbędnej solidności.  Jonas Jerebko próbuje rzutów z dystansu, w czym nie jest skuteczny i spala się w walce na tablicach. A Greg Monroe kontynuuje swoje postępy.

Coraz bliżej draftu

Nie zostało już wiele z optymizmu po wygranych w czwartym i piątym meczu sezonu. Po ciężkim weekendzie Pistons mają bilans 2:6, a może być jeszcze gorzej. Przed nami mecze z Bulls, Mavs i Bucks. You get the idea...?! W takiej konstrukcji, drużyna ma minimalny margines błędu. Strata Rodneya Stuckey i Bena Gordona na mecz z Philly była poważnym ciosem i Tłoki zatarły się w ofensywie. Powrót tego drugiego na mecz z Knicks niewiele zmienił, bo BG popełnił 9(!) strat. Dodać do tego nieopierzonego Knighta i mamy poważny problem. Nie zrozumcie mnie źle.Uważam, że Knight ma ogromny talent, ale jest jeszcze za mało ułożony, żeby grać 40 min na mecz. Szybkość, intensywność, zmiana tempa, trójki, floatery - jaram się. Ale z drugiej strony nierówność, straty, przegrane fizyczne pojedynki, złe decyzje - BK nie wyeliminuje słabości z meczu na mecz. Jak już to zrobi, będzie błyszczał, a Ben Gordon i Rodney Stuckey będą za nim nosić walizki. Na razie Pistons potrzebują dobrej gry wszystkich trzech żeby dać sobie szansę.
Greg Monroe, w bieżącym sezonie, notuje statystyki: 15,6 pkt., 8,5 zbiórki, 2,6 asyst, rzucając ze skutecznością ponad 57% z gry i 76% z linii. Postęp w każdym obszarze gry widać z resztą gołym okiem. Jak zauważył jeden amerykańskich z blogerów Pistons, taki rozwój niedługo doprowadzi Łosia do meczu gwiazd. Tymczasem, w pomalowanym potrzebna mu pomoc. Jonas Jerebko stara się jak może i daje radę ale, moim zdaniem, jest po prostu zbyt drobny na PF. Przy swojej sprawności i szybkości mógłby dominować na trójce. Czołowi SF nie są wiele mniejsi od niego. Spójrzmy na Carmelo, LeBrona, Gay'a, Pierce'a!! JJ dobrze by się z nimi matchupował. Tymczasem zostawia kawał zdrowia walcząc na deskach i nie widzimy go w kontrach i szybkim ataku tak często jak w sezonie debiutanckim. Podobno Tłoki były zainteresowane pozyskaniem Marreese'a Speightsa, który w końcu trafił do Memphis. Mam nadzieję, że niebawem uda się kupić dobrego wysokiego. Inaczej trzeba cieszyć się wysokim numerem w bogatym w wysokich drafcie ... to tak szukając pozytywów;-)

Daye & Knight

Austin Daye i Brandon Knight znajdą się w wyjściowej piątce na dzisiejszy mecz z Sixers. Ben Gordon, z powodów osobistych i Rodney Stuckey, z powodu naciągnięcia pachwiny, nie wystąpią w dzisiejszym meczu. Trochę strach, ale Daye przynajmniej dostanie swoją szansę. Kto będzie jego zmiennikiem? Może Damien Wilkins. Will Bynum będzie wchodził za Knighta.

Bullied ...

Detroit ma swój koncept, dobry koncept, i stara się go realizować. Wczoraj realizacja nie była najlepsza. A żeby wygrać z czołową drużyną Wschodu, trzeba wznieść się na wyżyny i być prawie bezbłędnym. Wydawało mi się, że może trochę zabrakło ognia, ale jak się gra przeciwko świetnej defensywnie drużynie i jeszcze nie wpada, to niewiele można zrobić. Chicago kontrolowało grę praktycznie przez cały mecz. Jednak w tym sezonie tego typu mecze wyglądają zdecydowanie lepiej niż pod rządami Johna Kuestera. Poniżej kilka obserwacji:
  • Will Bynum nie powąchał parkietu do tego spotkania. Lawrence Frank przyznał uczciwie, że ceni Willa, ale po prostu nie może mieć szerszej rotacji w backcourt, bo zaszkodziłoby to drużynie. Wczoraj, szczególnie wobec kontuzji Rodneya Stuckey, ale także wobec problemów Bena Gordona, Will dostał swoją szansę. Jak zwykle zagrał z poświęceniem i energią, zdobywając 10 pkt w niespełna 16 minut. Nie był jednak w stanie odwrócić losów spotkania, a dobra defensywa Bulls dostosowała się do jego gry, tak jak wcześniej do BG.
  • Damien Wilkins pokazał, że warto na niego stawiać, nie tylko w obronie, ale również w ataku. Kilka ładnych akcji na półdystansie, 10 pkt, 3 zbiórki, 3 asysty, 2 przechwyty w prawie 30 minut. Może nie robi to wielkiego wrażenia, ale Wilkins jest twardy, nie piopełnia strat i podejmuje właściwe decyzje. Dobry ruch Joe D!!
  • Greg "Moose" Monroe potwierdza, że trzeba się z nim liczyć. 19 pkt (8/15), 13 zbiórek, 5 asyst i blok. Biorę takie statystyki w ciemno any day, all day!! A nie miał łatwych przeciwników. Jonas Jerebko walczył i dołożył swoje, ale nie był taką siłą jak Łoś.
  • Mimo problemów drużyny w ofensywie, Austin Daye nie pojawił się na parkiecie. Po kiepskich występach w pierwszych meczach, Lawrence Frank odciął go z rotacji. W przebudowującej się drużynie, jaką są Pistons, Daye będzie miałby szansę wrócić na parkiet, jeżeli dobrze zaprezentuje się na treningach. Problem w tym, że wobec napiętego grafiku, nie będzie zbyt dużo czasu na trenowanie. Tak czy inaczej, na razie nie mam z tym problemów, a decyzja coacha, żeby skrócić rotację wydaje się właściwa. Charlie Villanueva zaliczył 5 bardzo kiepskich minut.
Lawrence Frank na pewno wsiądzie na chłopaków za słabsze momenty w obronie. To trzeba poprawić i trzymać kurs. Stay tuned!!

P.S.
Na pocieszenie, Łoś Dominator:


Gettin it done!!

Pamiętacie czasy kiedy Pistons, nawet będąc już słabszym zespołem, regularnie wygrywali z Magic? Cóż, od końca 2009 roku ta tendencja się odwróciła. Magic są contenderem na Wschodzie, a Pistons nie mieli na nich żadnego specjalnego patentu. Jednak wczoraj okazało się, że Tłoki budują swój patent, nie na Magic, ale ogólnie na wygrywanie. Dobry występ przeciwko Indiana został poparty jeszcze lepszą grą przeciwko Orlando. Oto co, moim zdaniem, najważniejsze z tego meczu:
  • Zarówno Greg Monroe, jak Jonas Jerebko mieli więcej zbiórek niż Dwight Howard - GM 9, JJ 11, DH 7. Howard zaliczył 2 zbiórki w ofensywie, przy 6 Monroe i 2 Jerebko. Niski i grający raczej pod, niż nad obręczą, frontcourt Pistons nadrabia aktywnością i walecznością. Można? Można!!
  • Ben Wallace wciąż jest wyjątkowym defensorem. Wczoraj, wobec problemów z faulami Monroe, zagrał ponad 20 min. Miał 5 zbiórek, 5 przechwytów i blok!! Nie pozwalał Howardowi ustabilizować pozycji blisko obręczy i skutecznie odcinał od podań podkoszowych Magic. Szacunek.
  • Jason Maxiell odnalazł się w rotacji Lawrence'a Franka i potrafi być przydatny.
  • Tayshaun Prince, który podobno zmaga się z kontuzją kolana, chciał chyba coś udowodnić Hedo Turkoglu, bo regularnie ogrywał go w izolacjach.
  • I last but not least, Ben Gordon zaczyna wyglądać jak w czasach Chicago - 26 pkt (8/15 z gry, 2/3 za 3, 8/9 z linii). BG trafiał regularnie, trafiał ważne rzuty, trafiał trudne rzuty. Zaliczył też 6 asyst głównie po odegraniach, ale pokazał, że przy dobrym flow w ofensywie, umie skutecznie znaleźć kolegów. A w obronie jest bardzo przyzwoity. W połączeniu z agresywną grą Rodneya Stuckey, szybkością i kreatywnością Brandona Knighta, backcourt Pistons nabiera kształtu, dobrego kształtu.
I znów, odsuwając na bok indywidualne osiągnięcia, trzeba napisać, że Pistons wygrali, bo grali intensywnie w obronie i z zaufaniem do siebie nawzajem. Nie tylko dzielili się piłką, co nie zawsze jest świadectwem dobrej gry, ale byli w ciągłym ruchu bez piłki.  Nie ma nikogo, kogo można by specjalnie krytykować, a to ewidentnie zasługa Lawrence'a Franka. Ci którzy prezentowali się słabo, jak Austin Daye, nie zagrali. Jako zmiennik Prince'a ładnie pokazał się Damien Wilkins, który może nie jest zbyt utalentowany w ofensywie, ale wie jak grać w obronie. Pistons wciąż się uczą nowego systemu, a nawet jak go przyswoją, zapewne nie będą bardzo dobrą drużyną. Ich potencjał jest ograniczony. Ale grając intensywnie i zespołowo mogą nadrabiać braki i wypaść powyżej oczekiwań. Na to liczę.

Zwycięsko w nowy rok

Stało się!! Mamy pierwsze W wywalczone u siebie z Indiana Pacers, którzy dopiero co zdominowali Tłoki w meczu otwarcia. Nie sądzę, żeby tak dobra gra był odtąd regułą ale mamy przykład w jaką stronę trzeba się kierować. Ten mecz jest historyczny, bo, nominalnie słaby froncourt Tłoków, zanotował najlepsze statystyki od 24 lat Ostatni raz Bill Laimbeer i Rick Mahorn zapisali na swoim koncie wyższe zdobycze punktowe i więcej zbiórek w styczniu '88. Wczoraj Greg Monroe zdobył 19 pkt i zebrał 11 piłek, a Jonas Jerebko odpowiednio 20 i 12. Monroe bardzo chce być ofensywnym podkoszowym, którego Pistons tak potrzebują. Wczoraj poza trafianiem z półdystansu i post up w szybkim ataku, grał dobrze tyłem i przodem do kosza w ataku pozycyjnym. Jerebko powrócił do swojej firmowej aktywności i waleczności, dzięki czemu skutecznie udawało mu się nadrabiać braki fizyczne w konfrontacji z Davidem Westem. W ataku ładnie rozciągał strefę trafiając trójki, trochę w stylu Billa Laimbeera - bez odrywania nóg i z przesunięciem do przodu;-)) Rodney Stuckey (15 pkt) i Ben Gordon(16 pkt) pomogli nieść ciężar gry w ofensywie. Miło widzieć, że BG rozkręca się i coraz pewniej trafia swoje jumperki. Jednak Pistons, przede wszystkim, zagrali dobrze jako drużyna. Mimo strat i słabszych momentów, walczyli wspólnie, z dużą intensywnością, poprawili komunikację w defensywie i flow w ataku. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale mam nadzieję, że jest to dowód postępu, który będzie się dokonywał z meczu na mecz.