Rick Adelman Wilkiem

Pamiętacie jak lobbowałem za sprowadzeniem Ricka Adelmana do Motown? Cóż, nikt nie słuchał, a Rick wylądował w chłodnym Mineapolis. Jestem pełen nadziei w stosunku do Lawrence'a Franka i rozumiem, że chciano zatrudnić trenera zorientowanego defensywnie. Frank jest pracusiem i znajduje się na początku drogi, którą Adelman kroczy od dziesięcioleci ku rychłej emeryturze . To ma być jego ostatnia robota i mówi o tym jak rozwój graczy i wyjście poza ich dotychczasowe role motywuje go i przynosi satysfakcję. Cóż, 5 mln $ za sezon też ma swoją wagę. Ale nie chcę być zbyt zgryźliwy. Minesota ma intrygujących młodych graczy i ciekawe będzie obserwować jak Kevin Love rozwija się pod okiem doświadczonego coacha i czy Ricky Rubio podoła wymogom NBA. Stylem gry Hiszpan pasuje do Adelmana, który ceni flow i rytm w ofensywie. Zapraszam do obejrzenia wywiadu. Mam tylko jedno pytanie: jak myślicie, co Rick myśli o Davidzie Kahnie?

 



Big Ben in trouble

Lockout najwyraźniej źle wpływa na Bena Wallace'a, który w weekend został aresztowany pod zarzutem jazdy pod wpływem alkoholu i przewozu broni, na którą nie miał pozwolenia. Nienaładowana, zarejestrowana na członka rodziny, broń znajdowała się w zasięgu kierowcy, co tylko pogarsza sprawę. W tej sytuacji Benowi grozi 5 lat więzienia. Prawdopodobnie dostanie zawieszenie, nadzór i prace społeczne, ale czy to nie wpłynie na jego decyzję o zakończeniu kariery? Wallace zastanawiał się już nad przejściem na emeryturę, ale ostatnio oświadczył, że skłania się ku wypełnieniu swojego kontraktu i grze przez jeszcze jeden sezon. Po powrocie do Detroit Ben błyszczał jako podstawowy center i opoka defensywy. W ostatnim, naznaczonym wieloma kontrowersjami, sezonie Wallace wyglądał na osłabionego i nękanego problemami zdrowotnymi. Przypomnę jednak, ze miał jeden niesamowity występ w ofensywie, niestety w przegranym meczu.  Wciąż chciałbym go zobaczyć na boisku i to nie z powodu sentymentu. Tutaj więcej o ostatnim niefortunnym zajściu.

From Russia with Love

Sezon się nie zaczął, ani prędko się nie zacznie, ale Austin Daye już robi dobre wrażenie. Brał udział w kilku kolejnych turniejach pokazowych z udziałem zawodników NBA i pokazał się z dobrej strony. A właśnie sam potwierdził, że podpisał dwumiesięczny kontrakt z rosyjskim klubem Chimki Moskwa, z opcją powrotu, gdyby sezon się rozpoczął. Daye, jak sam mówił, zdaje sobie sprawę jak ważny jest trzeci sezon. To moment prawdy dla wielu młodych graczy. Jeżeli Austin wyrówna formę, skupi się bardziej na defensywie i poprawi koncentrację, ma szansę wskoczyć do pierwszej piątki. Pod kątem umiejętności technicznych Daye jest już dojrzałym graczem, dlatego aspekt mentalny i przygotowanie fizyczne będą kluczowe. Jak twierdzi trener od przygotowania fizycznego Arnie Kanter, w trzecim roku gry ciało adaptuje się do obciążeń sezonu i jest to dobry moment na powiększenie masy mięśniowej, której Daye dotychczas nie mógł utrzymać. Czekamy z nadzieją. Tymczasem przypomnijmy sobie grę Austina w minionym sezonie.

Statystycznie mocniejsi

Wspominałem już kiedyś, że Pistons są jedną z niewielu drużyn, które w swoim sztabie nie posiadają działu statystycznego. W czasach kiedy koszykówka staje się grą coraz bardziej strategiczną, z coraz szerszym wykorzystaniem ławki i kluczową rolą match ups, brak analityka statystycznego, który wspierałby  coacha wydawał mi się sporym uchybieniem. Wygląda na to, że ten błąd został naprawiony. Jak podaje Orlando Sentinel ekspert od statystyki w sztabie Stana Van Gudny'ego, pochodzący z Michigan, Charles Klask dołączył do sztabu Lawrence'a Franka. Wiadomość nie została oficjalnie potwierdzona i nie jest pewne czy Klask będzie się zajmował skautingiem i statystyką czy może przypadnie mu inna rola. Jednak można przypuszczać, że w Motown będzie kontynuował pracę w swojej specjalizacji. I bardzo dobrze!!

Miesiąc miodowy zakończony

Po odwilży, związanej z owocnymi dyskusjami pomiędzy głównymi negocjatorami i ciepłych słowach, którymi obie strony zwracały się do mediów, przyszedł czas na "reality check". I tak, jak można było przypuszczać, stanowiska się zradykalizowały. A raczej propozycje złożone przez związek zawodników nie spotkały się z ustępstwami ze strony ligi. Cóż, wiadomo było, że nie będzie tak różowo, więc nie ma co nagle wpadać w czarną rozpacz. Obie strony wykorzystują media do wywarcia presji a w rzeczywistości fiasko wczorajszych rozmów pomiędzy związkiem i władzami ligi niczego nie przesądza i nie zamyka. Kością niezgody pozostaje kwestia pułapu płacowego. Zawodnicy ponoć byliby gotowi na znaczna redukcję udziałów w zarobkach ligi, o ile obecny system z tzw. soft cap i licznymi wyjątkami zostałby utrzymany. Liga nie chce się na to zgodzić. David Stern argumentuje, że twardy pułap płacowy zapewni większą atrakcyjność rozgrywek, a tym samym, większe zainteresowanie, większą oglądalność i więcej pieniędzy z umów sponsorskich. W tym kontekście zawodnicy i tak mieliby zyskać. Jednak trudno przewidzieć czy twardy pułap płacowy zwiększyłby szanse mniejszych klubów. Najmocniejsi wydają za dużo i to jest fakt. NBA chce więc przejść z modelu, w którym wielkie kluby czerpią ogromne zyski z umów sponsorskich i wydają ponad limit na system, w którym kluby musiałyby w większym stopniu polegać na dobrym zarządzaniu i długoterminowym planowaniu żeby osiągną sukces. Zdaniem zawodników, i nie tylko zawodników, twardy limit ograniczy jednak możliwości budowania drużyny i stworzy krajobraz, w którym największe gwiazdy dostają swoje, a większość jest na kiepskich, niegwarantowanych kontraktach. Cóż, wielu zawodnikom przydałoby się być na mniej gwarantowanych kontraktach. Ciężko mi przewidzieć jak taki model by funkcjonował i kto ma rację. Zawodnicy nie muszą obecnie dostawać gwarantowanych kontraktów, a kluby same im je oferują tworząc kuriozalne sytuacje a'la Eddy Curry, Gilbert Arenas, Rashard Lewis. Liga chce więc sama sobie narzucić dyscyplinę wydatkową kosztem zawodników. Tymczasem ze strony związku rośnie presja na samorozwiązanie, co mogłoby doprowadzić do unieważnienia lockoutu. Przewodniczący Billy Hunter na razie wyklucza taką możliwość, ale presja, głównie ze strony kilku potężnych agentów reprezentujących ok 30% zawodników, rośnie. Kolejna odsłona konfrontacji, miejmy nadzieję, już niebawem. Po więcej informacji zapraszam m.i.n do artykułu Henry'ego Abbotta z ESPN. Stay tuned!!

Projekt jest w drodze ...

A mowa o projekcie pt. sztab trenerski Detroit Pistons. W obecnej lockoutowej rzeczywistości Lawrence Frank ma dużo czasu na skompletowanie zespołu. Podobno przeprowadził rozmowy z 31ma kandydatami. Jak podaje Detroit News, trener i GM drużyny  NBDL (NBA Developmental League), były szkoleniowiec WNBA i zawodnik NBA Dee Brown zostanie jednym z asystentów Franka. Logiczne wydaje się, że Brown będzie odpowiedzialny za rozwój rozgrywających, szczególnie Brandona Knighta. Coach Frank chce mieć asystentów odpowiedzialnych za poszczególne obszary gry, podczas gdy on będzie koordynował całość.
Kolejnym zaakceptowanym kandydatem jest były skaut i asystent NJ a ostatnio w Bostonie Roy Rogers. Z Celtami Rogers pracował nad rozwojem zawodników podkoszowych, co pewnie przełoży się na analogiczną rolę w Detroit, z naciskiem na pracę z Gregiem Monroe. Obaj panowie mają za sobą kariery zawodnicze, co zapewne dopełni czysto trenerskie doświadczenie, jakim dysponuje Lawrence Frank. Dotychczasowi asystenci Pat Sullivan i Brian Hill wciąż są rozważani jako potencjalni kandydaci na dopełnienie sztabu szkoleniowego.
A tutaj najbardziej znany hajlajt z zawodniczej kariery Dee Browna. Zdjęcie dunkującego z zasłoniętymi oczami rozgrywającego Boston Celtics było jednym z najpopularniejszych obrazów z początków mojego zainteresowania NBA. I love this game!! ;-))

P.S.
Asystent w NJ, John Loyer ma również dołączyć do sztabu Pistons. Pat Sullivan nie wróci do Detroit, za to Brian Hill najprawdopodobniej utrzyma swoją posadę. Stay tuned!!

Brandon Knight cool, calm, collected

Krótki artykuł o tym co słychać u nowego rozgrywającego Tłoków. Niewiele, ale po raz kolejny widać, jak poukładanym i skoncentrowanym jest człowiekiem. Pracuje nad swoimi słabymi stronami, uczy się, nie wybiega zbyt daleko w przyszłość, koncentrując się na codziennej pracy. Miejmy nadzieję, że te cechy przełożą się na efektywną postawę na boisku. Poza nim przypomina mi Chauncey Billupsa. To chyba nieźle jak na początek ;-))

Jonas the IIIrd

Z nielicznych materiałów internetowych dotyczących Jonasa Jerebko można wywnioskować, że chłopak pracuje nad kozłem, koordynacją i szybkością. Może więc więcej czasu spędzi na trójce. Pistons pozyskaliby solidnego zawodnika, który umie grać tyłem do kosza i zbierać, a JJ i Austin Daye ogarnialiby pozycję SF. Jonas ma nominalnie 208cm, więc trochę dużo, ale w USA zawsze dodają 2-3 cm za buty. Poza tym nasz Szwed już wykazał się nadzwyczajną, jak na swoje rozmiary, szybkością i sprawnością. Tutaj wideo z treningiem JJ'a w tle, niestety po szwedzku.

Trochę pozytywu

Od kilku miesięcy, a szczególnie od ogłoszenia lockoutu z początkiem lipca, komentatorzy różnej maści podsycają minorowe nastroje mówiąc i pisząc o możliwym odwołaniu całego sezonu. Oczywiście podkreśla się ile obie strony mają do stracenia, starając się akcentować absurdalność całej sytuacji, ale to tyle, jeżeli chodzi o optymizm. W gruncie rzeczy nikt nie wie ile to może potrwać a najbardziej rozsądną ścieżką interpretacji wydaje się odniesienie do scenariusza wydarzeń roku '99. Ale czy to też jest właściwe? I tak i nie. Z jednej strony na pewno mamy do czynienia z typowym rozwojem sytuacji - najpierw ostre słowa, wzajemne oskarżenia i zerwanie kontaktów, potem złagodzenie retoryki i rozpoczęcie zakulisowych negocjacji. Obecnie jednak większość komentatorów lamentuje, że tym razem stawka jest większa niż 12 lat temu a obydwie strony bardziej gotowe do poświęceń. Tymczasem główni decydenci z obu stron mają się ponownie spotkać dzisiaj i kontynuować dyskusję wznowioną w zeszłym tygodniu. Spotkania mają się odtąd odbywać w nieujawnionych lokalizacjach, bez wycieku informacji do mediów. Przypominam, że w '99 obie strony były gotowe do poważnej dyskusji dopiero w październiku, kiedy perspektywa szeroko utraconych zarobków stawała się coraz bardziej realna. Oczywiście może nastąpić jeszcze wiele zwrotów, ale jedno jest pewne: obie strony przestały "komunikować się" za pośrednictwem mediów i usiadły do poważnej dyskusji, nie czekając na rozstrzygnięcie sądu w sprawie oskarżenia o brak negocjowania w dobrej wierze. Ekspert NBA i były wieloletni współpracownik Associated Press oraz ESPN, Chris Sheridan twierdzi wręcz, że jest bardzo prawdopodobne, że sezon nie tylko nie zostanie stracony, ale rozpocznie się w terminie. Swoje wnioski opiera na założeniu, że jeżeli liga zgodzi się na zawarcie sześcioletniej umowy, tak jak chcą gracze i tak jak było dotychczas, różnica w proponowanym podziale dochodów wyniesie nie 8 ale niecałe 3 miliardy $. Ok, wciąż dużo, ale jednak zdecydowanie mniej. Kolejna kluczowa kwestia, twardy pułap płacowy, jeżeli zostanie wprowadzona wg. trzyletniego scenariusza ligi, będzie oznaczać rozpad wielkiej trójki z Miami, co jest zdecydowanie niekorzystne z marketingowego punktu widzenia. W tej sytuacji realny wydaje się pięcio lub sześcioletni okres przejściowy. Jeżeli strony porozumieją się w powyższych kwestiach, reszta stanowi jedynie szczegóły i, zdaniem Sheridana, zostanie rozwiązana w kilka dni. Zapraszam do lektury i wnikliwego śledzenia sytuacji w nadziei, że pozytywny scenariusz się ziści. Stay tuned!!